Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
BARTŁOMIEJ NAWROCKI: Życie wyssane z miasta



Bartłomiej Nawrocki – prowadzący wspólnie z Marcinem Jojko biuro projektowe jojko+nawrocki architekci – mówi o zmiennej i niepewnej roli architektury w kształtowaniu przestrzeni publicznej. W ramach TAKK! będzie miało miejsce spotkanie z architektem poświęcone sferze publicznej w czasach Facebooka, liberalnej demokracji i gospodarki rynkowej.

Ultramaryna: Jak zmienia się rola architektury w kształtowaniu przestrzeni publicznej, miasta jako przestrzeni spotkania – dyskusji czy handlu - w dobie internetu, Facebooka i portali społecznościowych?
Bartłomiej Nawrocki:
To bardzo trudne pytanie, bo aby na nie odpowiedzieć, należałoby najpierw określić znaczenie pojęć zawartych w pytaniu, czyli co to jest „architektura” i co to jest „przestrzeń publiczna”. Niestety żyjemy jednak w czasach, gdzie znaczenie wielu używanych pojęć ulega zmianie i często ma niewiele wspólnego z pierwotną formą. Dlatego warto się zastanowić, co oznacza określenie „przestrzeń publiczna”, bardzo często nadużywane i mylone po prostu z przestrzenią miejską, co decyduje o publicznym charakterze danej przestrzeni i czy w ogóle w dzisiejszej ponowoczesnej rzeczywistości istnieją jeszcze takie miejsca?

Szeroko pojęta przestrzeń publiczna nie została przecież odgórnie zaprojektowana przez architekta czy też wizjonera, ale powstała w odpowiedzi na zapotrzebowanie na tego typu przestrzeń podczas zmian społecznych okresu oświecenia, kiedy to zaczęło tworzyć się społeczeństwo obywatelskie i cała sfera publiczna. Kreowanie opinii publicznej wymagało przestrzeni do spotkania, prowadzenia dialogu, negocjowania i rozwiązywania spraw dotyczących wspólnego życia w społeczeństwie.

W jakim kierunku idą te zmiany obecnie? Dzisiaj żyjemy już w innym systemie, gdzie aktywności stricte publiczne po prostu zanikły, bo sfera publiczna praktycznie całkowicie została zagarnięta przez różnorodne sfery prywatne. Myślenie w kategoriach „dobra wspólnego (publicznego)” zostało wyparte przez konsumpcję, a indywidualizacja sprawiła, że ponowoczesne społeczeństwo jest już jedynie zbiorem niezależnych jednostek, z których każda musi na każdym kroku potwierdzać swoją wyjątkowość żeby przetrwać. Niestety nie tworzymy już wspólnoty obywatelskiej potrafiącej zajmować się sprawami publicznymi, czyli dotyczącymi całej wspólnoty. Dochodzi tutaj również problem chociażby zdefiniowania takiej wspólnoty, którą kiedyś tworzył choćby naród, co w globalnym świecie jest już niemożliwe. Dodatkowo, tak jak pan stwierdził w poprzednim pytaniu, coraz więcej interakcji społecznych ma miejsce w świecie wirtualnym, dla którego przestrzeń „fizyczna” pozostaje jedynie zbędnym balastem.

Zmienia się więc rola architektury... W związku z zanikiem sfery publicznej, a co za tym idzie również realnej przestrzeni publicznej, architektura w tym kontekście nie ma już jakiegokolwiek znaczenia. Analizując natomiast różne przykłady choćby europejskich przestrzeni miejskich cieszących się dużą popularnością wśród mieszkańców i przyjezdnych - ciągle zatłoczonych placów i bulwarów - można dojść do wniosku, że często wiele z tych miejsc nigdy nie zostało zaprojektowanych, a więc rola architektury i architekta była znikoma. Z drugiej zaś strony istnieje wiele precyzyjnie zaprojektowanych fragmentów miast, które w zamierzeniu miały służyć społecznej aktywności, a w rzeczywistości okazały się miejską pustynią. Wynika stąd, że działanie architekta nie jest niezbędnym warunkiem do powstania przyciągającej ludzi przestrzeni miejskiej, aczkolwiek bardzo często bywa pomocne, chociażby w określeniu i zrozumieniu samego problemu danej lokalizacji i przetłumaczeniu go innym ludziom - politykom, inwestorom, społeczeństwu.

Jak daleko architekt może ingerować w przestrzeń – na ile przewiduje zachowania użytkowników czy też mieszkańców, a na ile sam je narzuca? Rola architekta, również w dzisiejszych czasach, jest zdecydowanie zbyt przeceniana. Bo jaką siłą sprawczą dysponuje projektant? Nawet gdyby posiadał wspaniałe idee i rozwiązania mogące uzdrowić niejedno miasto, to do kogo mógłby się zwrócić z ich realizacją? Do polityków – tych lokalnych czy w Brukseli, do inwestorów – posiadających kapitał, ale bez adresu, finansujących szybkie inwestycje i znikających, aby pojawić się za chwile w innej części świata, do mediów sterujących „opinią publiczną”? W związku z tym architekt, będąc na przykład politykiem, miałby znacznie większe możliwości działania, ale czy wtedy nadal będzie architektem?

Ostatnio dość często dyskutujemy na ten temat w gronie znajomych, gdyż doszliśmy do momentu, w którym sami projektanci mają problem z odpowiedzią na pytanie, kim jest architekt w dzisiejszych czasach? Przy tak ogromnym skomplikowaniu tej dyscypliny i niezbędnym powiązaniu z socjologią, ekonomią, polityką i oczywiście inżynierią, które musimy brać pod uwagę na każdym kroku pracy zawodowej, trudno jest określić, jaką rolę pełni aktualnie architekt w społeczeństwie i jaka spoczywa na nim odpowiedzialność. Domeną architekta jest projektowanie, czyli nieustanne zakładanie pewnych rozwiązań, scenariuszy, zachowań, które dopiero zaistnieją, lub nie, w przyszłości, począwszy od małego domku jednorodzinnego po duże kompleksy budynków, fragmenty miast itd. Niestety środki działania na każdym poziomie są ograniczone, dodatkowo również budżetem, ale co gorsza, parafrazując słowa Zygmunta Baumana, niemożliwe stały się do sprecyzowania same cele działania, co jest domeną naszych płynnych czasów. Trudno więc cokolwiek projektować i zakładać scenariusze działania, kiedy większość danych to zmienne, na które nie mamy wpływu i nie wiemy kto ma.

Czy biura projektowe i władze miejskie biorą pod uwagę zmiany, o których wspominam w pierwszym pytaniu? Jak wygląda to w Polsce, a jak zagranicą? Myślę, że przede wszystkim sama architektura, ze względu na swoją „fizyczność” to jedna z tych dziedzin, które pozostają daleko w tyle za współczesnym rozwojem. Paradoksalnie jednak odkąd zaczęto mówić o zaniku przestrzeni publicznych władze miast i projektanci coraz więcej uwagi przykładają do wyglądu placów, alei, parków – czyli tych miejsc, które swego czasu pełniły role takich przestrzeni. Organizuje się konkursy, wymienia ławki i kostkę, dba o wygląd. Czasem te odnowione miejsca zapełniają się na chwilę, czasem wręcz przeciwnie, tracąc pierwotny charakter i tożsamość zostają odrzucane przez mieszkańców. Mówiąc natomiast o przestrzeni miejskiej w polskim kontekście, wygląda to znacznie gorzej, a dobrym przykładem są choćby nasze Katowice.

Kilka lat temu odwiedził nas znajomy architekt z Holandii. Pierwszym pytaniem, które zadał nam po zapoznaniu się z miastem, było: „Dlaczego budujecie drugie centrum miasta 2 km od historycznego”? To był czas, kiedy powstało Silesia City Center. Jak budowa zadziałała na centrum miasta wszyscy wiemy. Wystarczyło przejść się wieczorem opustoszałymi ulicami i policzyć witryny zamkniętych lokali z kartkami typu: „znajdziecie nas w SCC przy tej i tej alejce”. Aktualnie usilnie stara nas się przekonać, że budowa podobnej galerii, ale tym razem na miejscu dworca, przywróci życie do centrum. Szkoda tylko, że nie istnieje na świecie ani jeden przykład, który potwierdzałby działanie takich mechanizmów, ale chyba władze Katowic posiadają jakąś sekretną wiedzę. A przecież dowodu na podobnie negatywne działanie nie trzeba daleko szukać. Wystarczy zobaczyć, co się dziej z umierającym centrum Bytomia po wybudowaniu tam ogromnej galerii. Życie wyssane z miasta przeniosło się do świątyń handlu i konsumpcji, ale przestrzeni publicznej tam nie odnajdziemy, mimo że ich właściciele i projektanci bardzo by tego chcieli. Władzom miasta i ich wyborcom obumierające centrum Katowic wyraźnie jednak nie przeszkadza i sumiennie przybijają kolejne gwoździe do trumny.

A jak to wygląda w innych krajach? W miastach za granicą, szczególnie na zachodzie Europy, przez wieki wytworzyła się klasa mieszczańska, dbająca o wspólną przestrzeń i jej tożsamość. Społeczność aktywnie biorąca udział w kształtowaniu ich środowiska życia, posiadająca własne inicjatywy i myśląca o wspólnym dobru, jakim jest wizerunek ich miasta, a nie wyłącznie o swoim ogródku do granicy działki. Bo architekt i mądre władze (posiadające ciągle jednak skromne narzędzia regulujące) to dzisiaj zdecydowanie zbyt mało, kiedy potrzeba zaangażowania lokalnych społeczności, kapitału, a przede wszystkim odpowiedzialnej polityki, która pozwoli na umiejętne pobudzanie rozwoju.

W naszym kontekście zdecydowanie łatwiej zezwolić na budowę galerii handlowej i wygrać kolejne wybory, niż prowadzić umiejętną i długotrwałą politykę, opartą na przemyślanej strategii przygotowanej przez fachowców, mającej na celu sprowadzenie ludzi do miasta, które będzie potrafiło zaoferować po prostu wygodniejsze, ciekawsze i lepsze życie. Łatwiej bić się z innymi miastami o nazwę ulicy w SCC, aby zaistnieć medialnie niż pochylić nad własnymi, „publicznymi” problemami. Tak więc nie tylko nie bierze się u nas pod uwagę zmian, o których mowa w pierwszym pytaniu, ale często robi się wszystko, żeby jeszcze pogarszać całą sytuację. A gdzie w tym wszystkim są biura projektowe i projektanci – o ich znaczeniu w całym procesie i wspomniałem już wcześniej.

Jak do tych zmian odnoszą się projekty jojko+nawrocki architekci? Obawiam się, że nasze drobne projekty nie mają żadnego wpływu na te zmiany. Naszymi inwestorami są najczęściej osoby prywatne, proszące o skromny dom jednorodzinny, czasem zamawiający dodatkowo projekt wnętrza łazienki. Niemniej jednak poprzez udział w większych konkursach, nie tylko architektonicznych, ale i urbanistycznych, próbujemy zabierać głos dotyczący spraw, o których rozmawiamy. W świecie, w którym sfera publiczna została zagarnięta przez prywatną, publicznym może stać się już jedynie to, co prywatny inwestor „odda” miastu. A tutaj to już tylko mozolna praca projektanta, aby tak zaprojektować budynek i jego otoczenie (oraz przekonać do tego inwestora), jednocześnie generując wartość dodaną w postaci przestrzeni wspólnych, dostępnych dla wszystkich, może czasem publicznych.

Ma pan na myśli jakiś konkretny projekt? Dwa lata temu udało nam się zdobyć II miejsce w konkursie na zagospodarowanie Placu Wolnica na krakowskim Kazimierzu. Temat konkursu bezpośrednio dotykał kwestii, o których rozmawiamy - zapytano architektów, jak na nowo zagospodarować plac, aby tętnił życiem podobnie jak krakowski Rynek czy też sąsiedni Plac Nowy. Nasza praca wyglądała najskromniej ze wszystkich, bo pod względem architektonicznym ograniczyliśmy się wyłącznie do dyskretnych interwencji, takich jak wymiana posadzki i odpowiednie uzbrojenie placu w media. Ale udało nam się udowodnić jury, w którym również byli przedstawiciele miasta, że te niezbędne minimum to jednocześnie wszystko, co może dziś zrobić architekt. Bo przecież jako projektanci nie mamy wpływu na to, co jest w stanie przyciągać dziś ludzi na plac - czy na rogu będzie sprzedawana pyszna kawa, a trzy kamienice dalej powstanie dobry klub jazzowy i smaczna pizzeria obok, gdzie wszyscy lubią zjeść. Kolejny krok należy teraz do władz i dobrej polityki, lokalnej społeczności, pozyskania kapitału, instytucji mieszczących się przy placu itd., którzy wspólnymi siłami muszą zadbać o bogatą ofertę wydarzeń na placu, tak aby praktycznie 365 dni w roku cały czas coś się tam działo, aby możliwość konsumpcji, również sztuki, rozrywki, sportu itd. przyciągnęła ludzi.

Analogicznym przykładem są choćby ostatnio przygotowane wydarzenia w naszym mieście związane z kandydaturą Katowic na stolicę kultury, a dokładnie to, że potrafiły przez znaczny okres ożywiać i codziennie animować przestrzeń ulicy Mariackiej. Podobnie z naszym konkursowym Placem Wolnica - jeżeli zadba się o „zawartość programową” tej przestrzeni, wtedy istnieje szansa, że plac odżyje i będzie jakąś alternatywą na przykład dla lokalnych galerii handlowych. Niemniej jednak nigdy nie będzie to już realna przestrzeń publiczna, a przestrzeń szeroko pojętej konsumpcji. Ale chyba lepsze i to niż pusty plac.

tekst: Łukasz Białkowski| zdjęcie: jojko+nawrocki architekci, konkurs na Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach (II nagroda)
ultramaryna lipiec/ sierpień 2011



Spotkanie z Bartłomiejem Nawrockim odbędzie się 18 sierpnia o godz. 19.00 w Rondzie Sztuki >>> czytaj więcej, w ramach projektu TAKK! Tymczasowa Akcja Kulturalna Katowice.

Inne wydarzenia TAKK! to: koncerty Joan As Police Woman, Loco Star i Teleport Katowice, Munch Munch, Newest Zealand i Baaba, Thelma & Clyde i Soniamiki, The Hundred In The Hands i Rebeka, warsztaty i akcje z działów: Sztuka, Design dla dzieci, Food Design, Miejskie akcje + warsztaty, Komiks, Fotografia.

>>> przeczytaj wywiady z: projektantką Justyną Kucharczyk, kuratorką Martą Lisok i twórcą komiksowym Michałem Śledziem Śledzińskim









KOMENTARZE:

nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi....


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone