Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019

Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019, Strefa Kultury, 20-22.06.2019

Marceli Szpak: Siedem migawek z TNM 2019

1. Człowiek, który ustawił w programie festiwalu apokaliptyczny występ Amnesia Scanner po retrofuturystycznym skansenie Kraftwerka, powinien dostać doroczną nagrodę swojej branży, a już na pewno honorowy tytuł muzycznego trolla roku. To właśnie Amnesia miała to, czego Kraftwerk nie ma od lat – wizję przyszłości, w której przyjdzie nam żyć, soundtrack do memetycznego piekła, którym rządzi chaos opinii i kakofonia bodźców. Po bezpiecznych przebojach niemieckich klasyków, którzy wyraźnie wpadli w alternatywną linię czasową, kończącą się w błogich latach 90., antyprzebojowe hymny chaosu w wykonaniu Amnesi okazały się tym daniem, które uzasadniło „nową muzykę” w nazwie festiwalu.

2. Mimo postępującej co roku komercjalizacji i otwarcia festiwalu na coraz szerszą publikę, to nadal nie jest festiwal hedlajnerów, a najciekawsze rzeczy dzieją się najczęściej poza sceną główną. Warto zejść czasami ze szlaku ładnych piosenek i znanych na pamięć przebojów, i zaliczyć szok poznawczy, patrząc na drobną dziewczynę, która loopuje się w nieskończoność i waląc w elektroniczny bęben złorzeczy światu, albo dać się zahipnotyzować wirtuozerskiemu perkusiście, który siedząc sam na scenie potrafi przez godzinę utrzymać uwagę publiczności.

3. Stanie w kolejkach to polski sport narodowy, wszyscy to uwielbiamy, ale warto mieć od czasu do czasu odrobinę zaufania do organizatorów, którzy mają nas policzonych jeszcze zanim kupimy bilety i robią to już 14. rok, więc jak mówią, że na występ zmieści się każdy chętny, to każdy chętny się zmieści. Godzinę, którą odstaliście po okulary 3D, było po prostu przetańczyć, na przykład na Soskym.

4. Jak masz pomysł, to sprzedasz 3 lata z rzędu to samo, a koncert Synów stanie się najczęściej instagramowanym występem festiwalu, bo każdy ze 150 wybrańców upakowanych w ciasnej salce poczuje się w obowiązku podzielić się swoim elitarnym szczęściem. Szóstka za pomysł, pała za to, że nie wszedłem, chociaż chętnie bym się znalazł po raz trzeci w tłumie białasów.

5. Czaty grupowe do ogarniania swojej festiwalowej ekipy – WYŁĄCZCIE TO W CHOLERĘ! I tak wszyscy będziecie od 4 rano fruwać na scenie Red Bulla (minus ci, którzy odpadli na trawniku), a co minutowe pinganie w telefonie, że stoimy po piwo, skutecznie przeszkadza się zgubić w muzyce i szukać własnych ścieżek po występach.

6. Serce tego festiwalu już kolejny rok biło na Red Bullu, zwłaszcza nad ranem, gdy w szóstej godzinie tańca opada z ludzi cała hipsteria, snobizm, wyrafinowane gusty muzyczne i przy mechanicznych bitach stają się doskonałą jednością, niezależnie od różnic społecznych, klasowych i ideologicznych. Królowie kreszu tańczący obok domin z agencji reklamowych, 50-latkowie zagubieni w osobistych tarantelach i 20-latkowie, którzy wreszcie choć przez kilka godzin mogą się bezpiecznie całować publicznie ze swoim chłopakiem – nadal jeden z najpiękniejszych widoków na Ziemi i nie da Wam go żaden hedlajner.

7. Wychodząc z festiwalu weź przytul ochroniarza i podziękuj. Oni mają dwie naprawdę ciężkie noce z nami, a jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by któryś nie wytrzymał.

Festiwal na zdjęciach Pauliny Hanzel: