|
|
zgłoś imprezę |
KIM NOWAK: Bez szans na Metalmanię
Bardziej od strun szarpią emocjami. Po znakomicie przyjętym debiucie Kim Nowak promuje właśnie swoje drugie wydawnictwo. O „Wilku” mowa i nie tylko. Ultramaryna: Skąd na nowej płycie mroczne elementy? Bartosz Waglewski: Płyta „Wilk” to często luźne skojarzenia z muzyką gitarową lat 60. i 70. Posługujemy się cytatami z historii tego gatunku. Nie bez powodu pojawiają się wilk, księżyc, noc, diabły. Muzyka rockowa nie istniałaby bez bluesa, ten z kolei nie istniałby bez muzyki gospel, a to naturalnie kojarzy się ze smutkiem. To inspiracja jakimiś filmami, płytami. Może to odpowiedź na taką kolorową, „hej do przodu!”, na siłę „młodzieżową” manierę, którą częstują nas media. Ale bez względu o jakim gatunku mówimy, muzyka musi być ściśle powiązana z emocjami. Nie chcę, by mnie głaskała za uszkiem szepcząc: „kochamy was!!! Jesteście najlepszą publicznością na świecie!” Na „Wilku” zaskakuje duet z wokalistką Tercetu Egzotycznego. W jaki sposób doszło do waszej współpracy? Korespondencyjnie. Wysłaliśmy list z płytą demo do pani Izabeli, bo marzyliśmy o takim duecie. W kontekście Kim Nowak często przywoływane jest nazwisko Hendrixa. Którą z jego płyt uważasz za najlepszą? Hendrix to dla mnie początek muzyki gitarowej, a także sposób gry na instrumencie taki, jaki uwielbiamy: bez czysto technicznej, efekciarskiej wirtuozerii – emocje i piękny, ciepły ton gitary. Osobiście najbardziej lubię „Bold As Love” – po prostu doskonałe piosenki i piękne, naturalne brzmienie instrumentów, za którym bardzo tęsknię. Czy jest jakaś różnica w pisaniu tekstów do Kim Nowak a Tworzywa Sztucznego? To zupełnie inna forma. Tam rozgadana, narracyjna, ale i często pozornie chaotyczna zabawa słowem. W przypadku Kim Nowak ma miejsce pisanie z wielką dbałością o słowo, nie ma tu przypadku, nie zdarza się improwizacja. Jak reagujesz na zarzuty, że jesteście „farbowanymi rockandrollowcami” i powinniście wracać do hip-hopu? Nie reaguję. Nie jestem ani hiphopowcem ani rockandrollowcem. Nie przebieramy się w skórzane spodnie, pozostajemy oczywiście sobą. Myślę, że i w tekstach, i w koncepcji brzmienia czuć wyraźne pokrewieństwo z tym, co robiliśmy do tej pory. Bardziej niż „co” interesuje mnie „jak”. Szukam emocji w muzyce, nie obchodzą mnie gatunki – może to być Mozart, a może to być Beastie Boys albo Jon Spencer. Hip-hop na początku lat 90., kiedy szukałem identyfikacji ze środowiskiem muzycznym, był naturalnym wyborem. Wcześniej nie słyszałem nic tak rewolucyjnego, jeżeli chodzi o formę. Z drugiej strony wychowałem się na muzyce rockowej, a później na tym, co szumnie nazywało się post rockiem. Paradoksalnie nasze ulubione Bad Brains grało koncerty przed naszymi ulubionymi Beastie Boys. Nie zakładaliśmy wcześniej takiego zespołu, bo nie mogliśmy znaleźć gitarzysty, ale warto było czekać. Michał Sobolewski jest wspaniałym muzykiem. Na zachodzie moda na gitary odchodzi powoli do lamusa. Coraz więcej słucha się elektro popu. Usłyszałeś w ostatnim czasie coś, co rzuciło cię na kolana? Nie słucham trendów, nie śledzę tego, co modne. To jakiś bardzo infantylny sposób przeżywania muzyki, niestety znamienny dla tych komercyjnych czasów. Sukces Black Keys, Jacka White’a czy zachwyt recenzentów nad płytą Japandroids przeczy trochę twojej tezie. Muzyka też już dawno nie rzuca mnie na kolana, raczej wzbudza emocje, często wzrusza. Jednak najczęściej słucham płyt starych, od Horace’a Silvera, Breakoutu po płyty Bo Didleya. Cieszy mnie także doskonała forma muzyków doświadczonych, dojrzałych – świetna płyta Nicka Cave’a, Davida Byrne’a czy Dr Johna. Elektro pop, może poza ciekawymi brzmieniami, jest dla mnie raczej nudny i bardzo przewidywalny – ja już to przeżywałem pod koniec lat 80. Nie przepadam za taką estetyką. Cały czas staram się śledzić scenę elektroniczną – podobają mi się produkcje np. Andy’ego Stotta. Pierwsza myśl, jaka przychodzi ci do głowy, kiedy słyszysz słowo Śląsk, to? Metalmania. Kiedyś marzyłem, żeby tam się znaleźć. Byłem jednak za małym pimpkiem, zgnietliby mnie, nie miałbym szans w tych moich gumowanych spodniach i w koszulce Anthraxu. Masz jakieś szczególne wspomnienie stąd? To tutaj poznałem niesamowitego rapera – Sztigara Bonko. Od razu się zakochałem w jego nieokiełznanej, dzikiej twórczości. tekst: Roman Szczepanek ultramaryna, marzec 2013 >>> www.facebook.com/kimnowakband KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
|
|||||||||||||||||||||||||
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |