Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
KAROLINA I PIOTR JAKOWEŃKO: Kulturyści innego wymiaru

Otrzymali nominację do nagrody Kulturystów Roku, ale zamiast podnoszenia ciężarów pokonują państwową biurokrację i ludzką obojętność. Są małżeństwem zajmującym się jednocześnie domowymi obowiązkami i dziedzictwem kulturowym 60-tysięcznego miasta. Wszystko po to, żeby ratować od zapomnienia historię mieszkających na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim Żydów.

Od kilku lat w Będzinie pod ich opieką znajduje się żydowski dom modlitwy, ale dzięki stworzeniu Fundacji Brama Cukermana działania Piotra i Karoliny Jakoweńko objęły swoim zasięgiem cały region. Wspólnie opowiadają m.in. o niechęci do odbudowanych zamków, urzędniczym sposobie renowacji zabytków, przedwojennym Będzinie, a także o swoim nazwisku, które kojarzy się niektórym z hebrajskim imieniem Jakow.

DOM MODLITWY WYNAJMĘ OD ZARAZ
Ultramaryna: Dlaczego Będzin?

Karolina Jakoweńko: Ja pochodzę z Będzina, a Piotr z Bytomia, ale po ślubie zamieszkaliśmy właśnie tam. Jako dziecko nie przepadałam za rodzinnym miastem: smutne, zaniedbane, bez jakiejkolwiek oferty dla mieszkańców. Teraz wcale nie jest lepiej. Postanowiliśmy jednak zrobić „coś” razem dla Będzina, a że nigdy nie interesowali nas rycerze i średniowieczne zamki – tym bardziej odbudowane, jak ten będziński – uznaliśmy, że nasze ewentualne działanie powinno dotyczyć najistotniejszej i niemal całkowicie zapomnianej części jego historii – historii Żydów. Będzin to żydowskie miasto i nikt na poważnie nie może temu zaprzeczyć. Niestety mało kto z obecnych mieszkańców o tym wie, nie uczy się tego na historii, polityka miasta również daleka jest od mówienia o tym głośno.

Próbowaliście nawiązać współpracę z miastem?
Piotr Jakoweńko: W 2008 roku wybraliśmy się do Urzędu Miasta z propozycją współpracy i dowiedzieliśmy się, że urzędnicy doskonale sobie radzą, a oferta kulturalna miasta jest niezwykle bogata. Poinformowano nas lakonicznie, że w Będzinie, w tzw. Bramie Cukermana, znajduje się prywatny żydowski dom modlitwy, w którym na ścianach zachowały się polichromie i jest on do wynajęcia „od zaraz, dla każdego”! Byliśmy zszokowani. Nie mieliśmy ani chwili wątpliwości, że musimy to wynająć! Ciężko byłoby żyć ze świadomością, że mogliśmy uratować coś tak rzadkiego i tego nie zrobiliśmy.

Jak wynajmuje się takie „małe synagogi”?
Karolina: Udaliśmy się do właściciela kamienicy pana Bogusława Balińskiego, lat wtedy 94, który po wielkich naleganiach pokazał nam to miejsce. Pan Baliński, rocznik 1914, żyje i jest do dzisiaj w niezłej kondycji. Jego bliscy kupili kamienicę w 1948 roku od rodziny Cukermanów, tych, którzy przeżyli wojnę, a następnie wyemigrowali do Szwecji, USA, Izraela.

RENOWACJA ZABYTKÓW DLA MŁODZIEŻY
Zanim zajęliście się renowacją ktoś próbował zrobić to wcześniej?

Karolina: Urzędnicy zwołali „pospolite ruszenie” złożone z uczniów I LO w Będzinie, którzy przeprowadzili „renowację” historycznych polichromii za pomocą wody i gąbek. Bez nadzoru konserwatora, bez jakiejkolwiek opieki fachowców. Nie dziwię się młodzieży, bo pewnie była to dla nich fajna przygoda. Mając 16 lat sama bym to zrobiła, ale dorośli...

Dorośli powinni się wstydzić…
Piotr: W międzyczasie dobre relacje między urzędnikami a Bogusławem Balińskim popsuły się nieodwołalnie. Urząd nie płacił czynszu w kwocie ok. 400 złotych i właściciel zażądał, całkiem zresztą słusznie, zwrotu kluczy. Wtedy pojawiliśmy się my. Nie było łatwo namówić pana Balińskiego do najmu. Był nieufny i początkowo widział w nas urzędników. Przekonaliśmy go jednak, że jesteśmy młodzi, niezależni, będziemy płacić i chcemy to miejsce ratować.

Wtedy postanowiliście założyć fundację?
Piotr: By skutecznie działać i pozyskiwać fundusze musieliśmy mieć odpowiednią formę prawną. Zaprosiliśmy do fundacji paru znajomych, a także historyków i ekspertów od lokalnej historii żydowskiej. Jej nazwa „Brama Cukermana” pochodzi od małego podwórka w Będzinie, gdzie znajduje się wspomniany dom modlitwy. To jedyny relikt w dzisiejszej topografii miasta, który zaświadcza o jego byłych mieszkańcach. Przedwojenny właściciel tego miejsca nazywał się Nuchim Cukerman.

Sprawy formalne zostały załatwione bez komplikacji?
Karolina: Trzeba było przekonać właściciela i wszystkich 16 współwłaścicieli kamienicy do tego, żeby wpisać polichromie do Rejestru Zabytków Województwa Śląskiego, ale znów się udało! Po powstaniu fundacji zaczęliśmy pozyskiwać pieniądze na ich renowację. To był priorytet. Nie można było pozwolić, aby polichromie dalej niszczały i odpadały ze ścian.

Powstrzymaliście ten proces?
Piotr: Renowacja przebiegła sprawnie i to nasz pierwszy trwały sukces, dzięki temu na zawsze zostaniemy na kartach historii. Od tamtego czasu nieustannie realizujemy swoją misję: ochraniać, upamiętniać i edukować! Trudno sobie czasem wyobrazić, jakimi ignorantami potrafią być ludzie, jak niewielu z nich wie, w czyich kamienicach żyje, kto je budował, kto wcześniej w nich mieszkał.

MUZEUM NA WOLNYM POWIETRZU
Na stronie fundacji można znaleźć stare fotografie Będzina. Próbujecie dotrzeć do świadków historii, odtworzyć dawną mapę miasta. Jest coś szczególnie fascynującego w historii będzińskich Żydów?

Piotr: Wszystko jest fascynujące: każda rodzina, nazwisko, kamień, budynek, ślad po mezuzie, macewa wmurowana w rampę kolejową, drewniany domek dobudowany przed wojną na żydowskie święto sukkot, a po wojnie zaadaptowany na gołębnik. Trochę z tej przeszłości zostało. Będzin to taki „żydowski skansen” – muzeum na wolnym powietrzu, przestrzeń, gdzie przetrwało do dziś wiele śladów „dawnego świata”, tylko trzeba umieć je zobaczyć. Już na samej podstawie właścicieli kamienic rysuje się nam piękna historia o konkretnych rodzinach i ludziach. Planujemy wirtualnie zrekonstruować przedwojenny Będzin. Cały czas zbieramy materiały i na pewno kiedyś to zrobimy.

Czy w mieście są jakieś inne domy modlitwy?
Karolina: Oprócz ujawnienia „naszego” domu modlitwy, w podwórku przy ul. Potockiego natknięto się na tzw. Synagogę Mizrachi. To dwa dość spektakularne odkrycia żydowskich zabytków, w 60 lat po zakończeniu II wojny światowej. Dom modlitwy Mizrachi znajduje się w piwnicy i jest to miejsce bajeczne. Jego ściany są niezwykle bogato zdobione polichromiami o wysokich walorach artystycznych, które także zostały odrestaurowane i nie wątpię, że mieliśmy w tym swój udział. Nasze działania wokół Bramy Cukermana zmobilizowały urzędników do działania. Wywiązała się „rywalizacja” między nami a Urzędem Miasta i dało to w Będzinie naprawdę pozytywne rezultaty.

Skąd w ogóle w Będzinie wzięli się Żydzi?
Karolina: Będzin jest miastem o średniowiecznych korzeniach. Jego przygraniczne położenie na szlaku handlowym Kraków – Wrocław od wieków ściągało Żydów do miasta. Przed II wojną światową w Będzinie żyło prawie 30 tysięcy wyznawców judaizmu, tylko dwukrotnie mniej niż w Krakowie. Była to społeczność stanowiąca połowę ludności miasta i zdecydowana większość mieszkańców ścisłego śródmieścia. Będzińscy Żydzi, razem z sosnowieckimi, zawierciańskimi, z Dąbrowy Górniczej i innych miast Zagłębia Dąbrowskiego liczyli razem ok. 100 tysięcy osób!

Jak zatem wyglądało życie w przedwojennym Będzinie?
Piotr: W mieście była jedna „główna” synagoga i 80 prywatnych domów modlitwy, podobnych do Mizrachi i domu w Bramie Cukermana. To było bardzo ładne miasteczko, z trzema rynkami, browarami, malowniczo rozlewającą się rzeką. Jego „pocztówkową” panoramę wyznaczały wieże stojącej blisko rzeki Wielkiej Synagogi, ruin średniowiecznego zamku i barokowo-gotyckiego kościoła Świętej Trójcy. W samym mieście były też trzy cmentarze żydowskie. Społeczność stanowili w dominującej części Żydzi ortodoksyjni i chasydzi, ale mieszkali tu również bogaci przemysłowcy, adwokaci i lekarze bardziej zasymilowani z kulturą polską. Były żydowskie szkoły, kina, żydowski teatr, gazety, partie, kluby polityczne, sportowe, organizacje charytatywne. Miasto naprawdę tętniło życiem.

Wszystko skończyło się wraz z II wojną światową…
Karolina: Po wojnie do Będzina wróciło tylko około tysiąca z 30 tysięcy przedwojennych, żydowskich mieszkańców. Hitlerowcy spalili Synagogę. W epoce Gierka zdewastowano dwa z trzech żydowskich cmentarzy i zburzono rynek starego miasta. Dziś w Będzinie mieszka tak, jak przed wojną prawie 60 tysięcy ludzi, ale nie ma wśród nich już prawdopodobnie ani jednego Żyda i mało kto pamięta o tym, co się stało. Cały czas mówimy, że trzeba oddać hołd tym wszystkim ludziom, z których większość została wymordowana w Auschwitz. Trzeba pamiętać i uczyć o tym. Dom modlitwy ma służyć pamięci i być przestrogą, by to, co wydarzyło się ponad 70 lat temu już nigdy się nie powtórzyło. Miasto Będzin ma ogromny problem ze swoją przeszłością. Mieszkańcy nie pamiętają o tym, co się stało, a najgorsze, że chyba nie chcą pamiętać. Generalnie w Polsce nadal mamy problem z tolerancją, brakiem zrozumienia dla kulturowej różnorodności.

KULTURYŚCI INNEGO WYMIARU
Przez dziennikarzy radiowej Trójki zostaliście nominowani do prestiżowej nagrody Kulturysta Roku 2012. Odczuwacie pozytywne efekty tego wyróżnienia?

Karolina: W Będzinie przeszło to kompletnie bez echa. Jest nam trochę przykro z tego powodu. Przecież Brama Cukermana jest właśnie stąd i w co drugim zdaniu mówimy o tym mieście, o jego niezwykłej historii. Jak na razie niespecjalnie zostało to dostrzeżone czy docenione. Inaczej na szczęście jest w Bytomiu, gdzie obecnie mieszkamy i gdzie zostaliśmy „zauważeni”. To chyba najpiękniejsze miasto Górnego Śląska, trochę przykurzone, ale z ogromnym potencjałem i świetnymi mieszkańcami. Do tej pory kojarzono nas jednoznacznie z Będzinem, ale teraz staliśmy się „obywatelami regionu”. To, jak z narodowością. Nie powinno być ważne czy jesteś Polakiem, Żydem, Niemcem, czy pochodzisz z Zagłębia, czy ze Śląska. Ważne, co mówisz i robisz.

Jak obecnie funkcjonuje fundacja?
Piotr: Na co dzień opiekujemy się domem modlitwy i chcielibyśmy, aby to miejsce żyło. Jeśli ktoś chciałby je odwiedzić, prosimy o kontakt za pośrednictwem strony www.bramacukermana.com lub na profilu facebookowym. Obecnie pracujemy nad rozwinięciem współpracy z instytutem Yad Vashem z Izraela, w celu opracowania programu edukacyjnego dla młodzieży o tolerancji, zagładzie, antysemityzmie – pojęciach, o których niewiele mówi się w szkołach. Mam nadzieję, że ruszymy z tym jeszcze w tym roku.

Co do tej pory udało się osiągnąć pracując w kolektywie?
Karolina: Największym projektem edukacyjnym jest seria audioprzewodników „Opowieści Nieobecnych” – 64 utwory o dziedzictwie żydowskim w miastach województwa śląskiego, łącznie ponad siedem godzin słuchania! Szlak ten jest obecnie oznakowywany w przestrzeni miast. Powstała również angielska wersja audioprzewodników. Wystarczy wejść na stronę: www.opowiescinieobecnych.org i pobrać utwory na swój odtwarzacz MP3 lub telefon. Identyfikacja wizualna projektu, której autorem jest Piotr, została doceniona i zdobyła nagrodę „Śląska Rzecz 2011” przyznawaną przez Zamek Cieszyn. Nasz ostatni projekt, „Cyfrowa Biblioteka Bytomskiej Architektury” to internetowa baza wiedzy o bytomskich kamienicach, willach i budynkach użyteczności publicznej powstałych przed 1945 rokiem. Stronę znaleźć można pod adresem www.architekturabytomia.org.

A plany na najbliższą przyszłość?
Piotr: W tym roku, oprócz działań edukacyjnych chcemy zająć się żydowskimi cmentarzami, uporządkować niektóre z nich i pomóc Gminie Żydowskiej, która potrzebuje wsparcia. Poza tym zamierzamy kontynuować i rozbudowywać „Cyfrową Bibliotekę Bytomskiej Architektury” i „Opowieści Nieobecnych”. Przygotowujemy się też do bardzo dużego projektu artystycznego razem z CSW Kronika z Bytomia oraz Centrum Żydowskim w Oświęcimiu dotyczącego pewnej książki rysunkowej, ale to dopiero w 2014 roku.

PUENTA Z ZASKOCZONYM RABINEM
Doczekaliście się jakiejś ciekawej reakcji na wasze działania?

Karolina: Przyjechała kiedyś do Bramy Cukermana grupa ludzi z gminy żydowskiej, którzy oprowadzali po regionie młodego, ale bardzo dobrze wykształconego rabina. Wszyscy byli pod wrażeniem tego miejsca, a rabin powiedział, że Jakoweńko na pewno pochodzi od hebrajskiego imienia „Jakow”, czyli Jakub. Dodał jeszcze, że „ludzie nie zaczynają zajmować się takimi rzeczami przez przypadek, bo przypadków w życiu nie ma”. Z tego, co wiem, nie mamy żadnych żydowskich korzeni, co dla niektórych osób z dzisiejszej społeczności żydowskiej jest pewnym zaskoczeniem, a być może nawet problemem. Dla nas nie ma to znaczenia. Najważniejsze, że dzięki temu, co robimy mamy wielu oddanych przyjaciół na całym świecie. To jest bezcenne.

tekst: Roman Szczepanek | zdjęcia: Roman Łuszczki, archiwum K. i P. Jakoweńko
ultramaryna, luty 2013



>>> www.bramacukermana.com










KOMENTARZE:

2016-02-19 12:38
A może jesteście żydami??? A nie Polakami?? Bo żydzi nie dbają o interesy i dobre imię Polski choćby "Polskie obozy śmierci" Pozdrawiam wszystkich Polaków
Polak


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone