Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
piątek 3.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
AGATA OLEK OLEKSIAK: Mistrzyni szydełka



„The Bad Artists Imitate, The Great Artists Steal” (Źli artyści imitują, wielcy artyści kradną) – pewnego razu słynny artysta graffiti wyrył w kamieniu słynną myśl Picassa, a następnie przekreślił nazwisko autora i podpisał siebie. Banksy. Przewrotną grę z tym tematem podjęła niedawno Agata Oleksiak, artystka pochodząca z Górnego Śląska, na stałe mieszkająca w Nowym Jorku. Przekreśliła i Picassa, i Banksy’ego, a następnie napisała „Olek”, bo właśnie tak lubi być nazywana. Cytatem zatytułowała swoją indywidualną wystawę szydełkowych obiektów w prestiżowej, prezentującej najważniejszych światowych twórców street artu Jonathan LeVine Gallery na Manhattanie.

Dziergane interwencje Olka są zakrojone na szeroką skalę. Przez ostatnie osiem lat artystka konsekwentnie pokrywała przędzą wszystko – od warzyw w supermarkecie, przedmiotów codziennego użytku, rowerów, ulic, własnego mieszkania, aż po symbol Wall Street – statuę Szarżującego Byka, którego przyodziała w soczysto różowy pokrowiec. Absolwentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i nowojorskiego La Guardia Community College dotychczas eksponowała swoje prace na wystawach m.in. w Polsce, Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Turcji, Francji i na Biennale w Wenecji. Zapraszamy do lektury wywiadu, którego Olek udzieliła nam w trakcie przygotowań swojego najnowszego projektu, wprost z Szanghaju.

Ultramaryna: Kiedy dowiedziałaś się, że będziesz artystką?
Olek:
Wiedziałam od początku, ale przez pierwsze 24 lata z różnych względów przed tym uciekałam. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce funkcjonowały różne schematy: trzeba było iść do liceum plastycznego, potem na ASP... Z początku chciałam w to wejść. Od zawsze malowałam, robiłam ubrania, interesowałam się sztuką i filmem. W ósmej klasie brałam udział w konkursie plastycznym. Tematem była śląska para. Wymyśliłam, żeby tę parę przedstawić w nietypowy sposób i namalowałam ją jakby z lotu ptaka. Wyszło dosyć abstrakcyjnie. Moja nauczycielka plastyki wpadła w szał, kazała mi zejść z obłoków i nawet wezwała rodziców do szkoły. Wtedy stwierdziłam, że mogę tworzyć pewne rzeczy na własną rękę. Postanowiłam, że zostanę krytykiem sztuki.

Poszłam na kulturoznawstwo do Poznania. Tam pod kierunkiem Małgorzaty Hendrykowskiej napisałam pracę „Symbolika kostiumu w filmach Petera Greenewaya”. Później poznałam Barbarę Ptak – znakomitą scenografkę i kostiumografkę, która powiedziała mi, że jeśli chcę zrobić karierę, powinnam wyjechać do Nowego Jorku. Dała mi też radę: nigdy nie należy się przyznawać, że czegoś się wcześniej nie robiło. Przydała się.

I pojechałaś. Co się wydarzyło w Nowym Jorku? Na początku jako sprzątaczka zarabiałam sześć dolarów na godzinę. Ale podejrzewam, że gdyby obecnie przeliczyć ilość godzin, które pochłaniają moje prace na dniówkę, to mogłoby się okazać, że zarabiam jeszcze mniej niż wtedy. Później zaczęłam robić kostiumy i scenografie.

A finalnie zajęłaś się street artem. I to całkiem na poważnie. Skąd taki wybór? Kiedy studiowałam kulturoznawstwo, moje myślenie o sztuce ulegało wielu przemianom. Wedle niemal górniczego etosu pracy przekopywałam się głębiej i głębiej w moich dociekaniach. Sztuka zainspirowała mnie do porzucenia industrialnego, szarego krajobrazu Śląska, a potem do wyjścia poza ściany galerii. To się przełożyło na formę moich prac. Poszukiwanie koloru, życia, energii i sposobów na ciągłe zaskakiwanie ludzi w ich najbliższej przestrzeni stało się moim celem. Chcę docierać do coraz to większej ilości odbiorców. Graffiti jest sztuką, a ktoś kiedyś nazwał to, co robię graffiti środowiskowym. Bardzo polubiłam to określenie.

Mam nadzieję, że sztuka w znaczeniu ogólnym może inicjować zmianę. Używam street artu jako dodatkowej przestrzeni wystawienniczej, jak galerii albo innego miejsca, gdzie mogę prezentować moje prace. Dobra sztuka w miejscach publicznych zmusza ludzi, aby się zatrzymali, przestali wpatrywać się w ziemię i skupili się na wizji artysty. Moje prace nigdy nie są skończone, ich kontynuacją są reakcje odbiorców. Są narzędziem dla ich ekspresji. Wszystkie te rzeczy się nawzajem łączą i przenikają.

Dlaczego szydełko? Szydełkowałam już za czasów liceum. W wieku 17 lat z powodu choroby musiałam ogolić głowę, robiłam sobie wtedy różne czapki i kapelusze. Z koleżankami w Mickiewiczu (III LO im. Mickiewicza w Katowicach – przyp. red.), do którego chodziłam, szydełkowałyśmy na potęgę. Kiedy wylądowałam w Stanach, nie miałam pieniędzy na maszynę do szycia i wtedy wymyśliłam, że mogę wykonać kostium za pomocą szydełka.

Twoje prace wyglądają na niezwykle pracochłonne. Ile średnio trwa ich realizacja? To jest bardzo nudne, samotne i niemal niekończące się zajęcie. Szczęśliwie kocham oglądać filmy i one pomagają mi przetrwać niezliczone godziny pracy potrzebne do ukończenia projektu. Właściwie zaczynam wierzyć, że nadal szydełkuję, ponieważ pozwala mi to robić dwie rzeczy jednocześnie: oglądać filmy i robić sztukę. Pętla za pętlą. Godzina za godziną, moje szaleństwo staje się gotową robótką. Życie i sztuka są nierozerwalnie połączone. Filmy, które oglądam podczas szydełkowania, wpływają na moją pracę, a moja praca dyktuje filmy, które wybieram.

Gdzie czujesz się naturalniej jako artystka: w galerii czy na ulicy? Wybieram miejsca, w których żyję lub pracuję i takie, które odwiedzam. Podczas gdy niektórzy ludzie fotografują, ja pozostawiam po sobie szydełkowy obiekt albo dwa. Idąc, znakuję świat. Moje szydełkowe instalacje, akcje czy performance komentują rzeczywistość w taki sposób, jak ją postrzegam.

Niektórzy ludzie uważają, że sztuka na ulicy jest bardziej autentyczna niż w galerii. Ale co znaczy, że autentyczna? Zarówno w galeriach, jak i na ulicy można znaleźć złą sztukę. Jeśli naprawdę jesteś artystą, będziesz robił autentyczną sztukę, niezależnie od tego, gdzie ją pokażesz. Tym, co najbardziej interesuje mnie w tworzeniu w przestrzeni publicznej, jest możliwość dotarcia do szerokiego grona odbiorców. Kiedy umieszczam obszydełkowany samochód przed drzwiami galerii, zapraszam zarówno mieszkańców, jak i turystów, żeby weszli do środka i obejrzeli wystawę. Kolekcjonowanie sztuki nie jest dla każdego, ale oglądanie jej powinno być znacznie bardziej dostępne. Tak jak mówiłam wcześniej, moja sztuka nie jest kompletna bez udziału ludzi, ich reakcji.

Akceptacja i zrozumienie sztuki potrzebuje czasu. To tak jak z muzyką – przez 15 lat rap pozostawał niezauważony, a potem zdominował lata 90. i do dziś pozostaje jednym z najbardziej znaczących gatunków. „Wild Style”, kultowy film z 1982, ukazywał kulturę rapu i graffiti jako kompletnie undergroundową i peryferyjną. Obecnie rap zdominował rynek muzyczny, a street art z ulicy trafił do poważnych kolekcji sztuki. Ja właściwie lubię umieszczać graffiti w publicznym katalogu sztuki. Co następne? Nie mogę wypowiadać się za innych. Dopóki mam dwie ręce, jeszcze sporo się wydarzy zanim skończę.

Czy masz w swoim dorobku jakąś szczególnie ulubioną pracę? Nie mogę o nich mówić w taki sposób, gdyż istnieją w mojej osobistej przestrzeni jako marzenia. I muszą się spełnić. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o mnie i moich pracach – wpatruj się w zakamuflowane ściegi, podążaj w ślad za neonowymi ubraniami, wyobraź sobie dłonie pracujące pętla za pętlą i pomyśl o procesie rozplątywania rzeźby. Chcę, żeby odbiorca kochając moją sztukę, jednocześnie czuł się zaniepokojony jej ulotnym charakterem. Chcę, żeby cieszyło go piękno formy, które jest skazane na zmianę, zniszczenie i przetworzenie w coś nowego. Chyba podobną naturę ma Nowy Jork. Ta efemeryczna natura moich prac nigdy nie pozwala mi zapomnieć o ograniczonym czasie istnienia konceptów oraz dzieł sztuki. Ale jest w tym miejsce na kolejne objawienia – musisz tylko pociągnąć za koniec przędzy i rozwinąć historię ukrytą za tym, co zostało uszydełkowane.

Szydełkuję wszystko, co pojawia się w mojej przestrzeni. Czasami jest to wiadomość tekstowa, świadectwo zdrowia, znaleziony obiekt. Stwarzam drugą skórę dla obiektów i środowisk, aby dać im nową tożsamość. Ubranie dla byka na Wall Street – rzeźby stworzonej przez Arturo Di Modica jako odpowiedź na krach w 1987 roku – było samo w sobie partyzancką akcją. W tym wypadku ważne dla mnie było, aby stworzyć silniejsze oświadczenie od szydełkowych rowerów i faktu bycia nazywaną w Nowym Jorku artystką uliczną.

Ubranie byka, niezwykle męskiego symbolu Wall Street, na różowo jest odważne. Jakie miejsce w twoich pracach zajmuje aspekt feministyczny? To jest pytanie dla krytyków sztuki. Właściwie miałam być jednym z nich, ale jako że zostałam wciągnięta przez szydełko, odstępuję im to miejsce.

A czujesz łączność z innymi knit-grafficiarkami? Zupełnie nie. One dekorują swoje otoczenie, a moim zamiarem jest tworzenie czegoś więcej.

Modyfikujesz zarówno przedmioty codziennego użytku, integralne części przestrzeni miejskiej, jak i naturę. Skąd czerpiesz inspirację? Odpowiem zdaniem Chucka Close’a: „Inspiracja jest dla amatorów. Reszta z nas bierze się do pracy”.

Jak wygląda dom Agaty Oleksiak? Who is Agata Oleksiak? I am Olek. Mój dom był w galerii, w której spałam przez sześć miesięcy. Teraz pojechał do Smithsonian American Art Museum. Będzie tam wystawiany od lipca 2012. Jestem więc bezdomna i przemieszczam się z paczkami moich robótek, pokrywając nimi świat wedle własnego upodobania.

Czy odbiór twoich prac w Polsce różni się bardzo od odbioru w świecie? Polska... Hm. Trudno mi powiedzieć, bo tu nie mieszkam. W jakimś stopniu mogę ocenić miejsce poprzez długotrwałość egzystencji moich efemerycznych prac. Rowery dosyć długo stały w Warszawie i w Krakowie, nie wiem czy jeszcze tam są. W Katowicach nie miały tyle szczęścia, miasto usunęło je po dwóch dniach. Prawdopodobnie obecnie znajdują się gdzieś w urzędzie miejskim – przeprowadźcie z nimi wywiad, a może dowiecie się jak mój rodzinny kąt odbiera moje prace. Przylatuję na Śląsk w październiku i chciałabym w jakimś fajnym miejscu, np. na Rynku postawić koparkę, jako że mój tata całe życie w ten sposób ciężko pracował. Może ktoś chciałby pomóc to zorganizować?

Ojej, a ile trwa obszydełkowanie koparki? Szczęśliwi czasu nie mierzą.

Jesteś teraz w Chinach. Opowiedz o projekcie, który tam realizujesz. Jeszcze nie za bardzo mogę. Przygotowałam kilka prac – rowery, samochód, wystawkę podczas Shanghai Art Fair, ale to tylko przystawka. Obiad nadejdzie.

Czujesz, że odniosłaś sukces? Mam nadzieję, że jeszcze nie.

tekst: Marta Nendza | zdjęcia: Olek, Jeffrey Kilmer, Karl Giant
ultramaryna, październik 2011











>>> www.agataolek.com









KOMENTARZE:

2012-01-12 09:29
pomijając fakt treści na jednej z prac: "Chcę twoją c...ę na moje twarzy...etc." faktycznie robi wrażenie.
xXx

2011-11-30 12:49
misiek, daj se na luz
maria

2011-11-29 18:55
EVIVA L ARTE AGATO PROMIENIEJESZ OSOBOWOSCIĄ IMPRESJONIZMU DUCHA. NIECH ŻYJE MALARSTWO. WŁODZIMIERZ FINKE Z ŁODZI
włodek

2011-11-29 18:15
z powodu?
?

2011-11-29 15:59
Olek Agata to szmata i to taka zrobiona na szydełku
misiek


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone