Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
ZŁOMBOL: Gruchotem zamiast samolotem



„Im dalej, tym gorzej. Na początku jest euforia. Ruszamy, przekraczamy pierwszą granicę i jest super. A potem, gdy zwiększa się odległość od domu i pojawia się coraz więcej, nie tyle usterek, co dziwnych odgłosów w aucie, napięcie rośnie. Trzeciego dnia nerwy wysiadają” – mówi Marcin, na Złombolu po raz piąty, pomysłodawca i organizator, razem z Martyną i Fiatem 125p (na zdjęciu u góry) tworzy załogę 2Fast4U. W tegorocznej edycji pojadą również: Generał Jaruzel, Warcząca Wanda, CPN Team, Nivoholicy, Ładacznicy, Gniotsa Nie Łamiotsa, Żurrari Team i przeszło sto innych pojazdów z niczym niezrażonymi poszukiwaczami przygody na pokładzie.

Cel wyprawy to oddalone o 2500 km Loch Ness w Szkocji. Przez pięć dni (start 23.07 z ul. Mariackiej) w oparach benzyny i absurdalnego humoru, właściwego PRL-owskim klimatom, uczestnicy rajdu będą przeżywali zarówno chwile radości, jak i konkretnego stresu. Czeka ich walka z górami w niemieckim Harz i podjazdy w okolicach Kassel, rozwijanie oszałamiających prędkości na autobanie, przeprawa przez kanał La Manche, konfrontacja z lewostronnym ruchem drogowym w wielkomiejskim Londynie i wreszcie wielki finał – przeprawa przez szkockie Highlands do doliny Great Glen, by złożyć wizytę słynnemu potworowi zamieszkującemu odmęty jeziora Ness. Niezwykły film drogi, o którym nie śniło się scenarzystom, bez gwarancji osiągnięcia mety, za to z emocjonującą fabułą pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji.

WÓZ ALBO PRZE-WÓZ
Podstawowym warunkiem udziału w Złombolu jest posiadanie odpowiedniego pojazdu, to jest samochodu komunistycznej koncepcji lub produkcji o orientacyjnej wartości kupna nie przekraczającej 1000 zł. Reszta leży w inwencji zawodników – można pojechać osobówką, ciężarówką, autobusem, motocyklem, a nawet motorynką. Wehikuł musi mieć ważny przegląd, zostać ubezpieczony i przede wszystkim odpowiednio przygotowany do dalekiej trasy.

Większość załóg przygotowania bolidu rozpoczyna z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Dokładne zbadanie, co pod maską piszczy i zabezpieczenie jak największej ilości części zamiennych, zwiększa prawdopodobieństwo dotarcia do celu podróży bez poważniejszych awarii. Należy pamiętać, że niektóre części przestały być produkowane lata temu, zatem trzeba kombinować. Popularną praktyką jest przeszczepianie elementów z innych modeli samochodów. W tym wypadku często konieczne są przeróbki, a i tak zawsze istnieje ryzyko, że przeszczep się nie przyjmie. Zdarza się, że w poszukiwanie części angażują się złombolowcy z całej Polski.

Na łamach złombolowego forum internetowego można wymienić się opiniami na tematy techniczne („takie rzeczy to remontują tylko na Discovery”) oraz doświadczeniami z poprzednich edycji rajdu („do Stambułu zabraliśmy karton części, a poldona uratował kawałek przewodu elektrycznego i włącznik do lampki, zakupiony od tureckiego handlarza ulicznego”), znaleźć osobę do uzupełnienia ekipy („chyba najistotniejszą informacją jest to, że w aucie będzie królował rock, rock klasyczny, mocniejszy i blues. Prawa mniejszości o innych gustach muzycznych będą bezwzględnie deptane”), zaaranżować kupno części („na stanie mam rozrusznik, alternator i kilka badziewi, w tym szybę – dostałem kiedyś od dziadziusia, co mnie zaczepił na mieście, jak parkowałem”), a nawet całego pojazdu („kupujesz pan, czy tylko dupę zawracasz?”).

Niezliczone roboczogodziny walki z rdzą, zapieczonymi śrubami i ogólnym zmęczeniem materiału rekompensuje satysfakcja z końcowego efektu i uznanie w oczach pozostałych złombolowców. Im pojazd jest starszy, bardziej unikatowy i, co często bywa tego konsekwencją, mocniej rozsypujący się, tym większy respekt budzi wśród reszty uczestników rajdu. W tegorocznej edycji wszyscy mocno trzymają kciuki za team Klub Pancernych z Warszawy, który osobiście sprawdzi czy da się dojechać do Szkocji (i z powrotem) nysą 501 z 1968 roku.

Przy kupnie retro samochodu, chyba jeszcze bardziej niż w przypadku tradycyjnego zakupu używanego auta, warto znać jego historię. Duży fiat Marcina i Martyny został nabyty z pierwszej ręki od emerytowanego wojskowego. Podczas wstępnych oględzin samochód wypadł bardzo dobrze, uwagę Marcina zwróciła karoseria w nienagannym stanie i zastanawiająco solidne progi. Później okazało się, że właściciel, aby zapobiec rdzewieniu, nacierał auto towotem (smar Tovotte’a jest stosowany do smarowania części maszyn pracujących pod obciążeniem, w tym wypadku czołgów, niebywale odporny na wilgoć), a progi umacniał zbrojonym betonem! Pancerny fiat jest jedynym pojazdem, który przejechał wszystkie dotychczasowe edycje Złombolu, począwszy od 2007 roku. Chociaż aktualnie nie posiada silnika, właściciele mówią o nim z dumą i wierzą, że nadal będzie dawał radę, a na pytanie o wymarzony samochód zgodnie odpowiadają: duży fiat (choć Martynie marzy się także wołga).

Trójki założycieli Złombolu dopełnia Jasiu. Jeździ trabantem pod szyldem Helmut Teamu i, co sam podkreśla, do Złombola ma bardzo spontaniczne podejście. W zeszłym roku jego samochód zepsuł się jeszcze przed startem. Awaria skrzyni biegów uniemożliwiła wyjazd z Katowic, ale Jasiu ani myślał się wycofać. Za regulaminową kwotę (dzięki zniżce z powodu krzywych felg) zakupił w komisie poloneza caro, przełożył do niego bagaże, akumulator z trabanta, zatankował do pełna i na bijących kołach wyruszył w nieznane.

Najczęściej wybieraną przez uczestników rajdu marką jest fiat 125p, sporo też jeździ polonezów, maluchów, żuków, nys i trabantów. Żerańskie rakiety sprawdzają się w długich trasach – mało kto wie, że duży fiat w 1973 roku pobił rekord świata w jeździe na 50000 km – Sobiesław Zasada stworzył wówczas siedmioosobową drużynę, która jechała przez trzy tygodnie non-stop. O niezawodności modelu 125p zapewniało też popularne wówczas porzekadło: „tego lata dziewczyna to jedyna część zamienna do dużego fiata”. Szykowny model w odcieniu „piasek Bahama” odgrywający kluczową rolę w serialu „Zmiennicy” czy też niezawodny pojazd porucznika Borewicza pozostawił niezatarty ślad w świadomości polskich telewidzów.

Biwak w duchu Złombolu

PIMP MY RIDE
Choć techniczna sprawność pojazdu to bardzo ważna kwestia, nie mniej uwagi uczestnicy Złombolu poświęcają estetycznej stronie przedsięwzięcia. Fantazja, którą ekipy wykazują się przy stylizowaniu złombolidów praktycznie nie ma granic. Niczym w telewizyjnym programie „Pimp My Ride” załogi przekształcają swoje wozy w oryginalne, zachwycające, a czasem też dość dziwaczne twory.

W ubiegłych latach powszechne zaskoczenie na europejskich szosach budziły: bolid Shark Teamu z zapalającą się podczas hamowania płetwą grzbietową na dachu, krzyżówka dużego fiata z amerykańskim radiowozem wyposażona w koguta i chłopaków w pełnym umundurowaniu szeryfa, bolid Węgorz Teamu ze statuetką węgorza na masce stylizowaną na tę z jaguara. Zdarzył się też samochód, który przez całą drogę do Turcji jechał z włączonym telewizorem na dachu. Z całą pewnością wszystkie złombolidy stanowią ekstensję osobowości ich właścicieli.

Fantazja zawodników uwydatnia się również w obszarze nazewnictwa. W tym roku do Loch Ness jadą m.in.: Bioło Nysa, która w rzeczywistości jest niebieska i której nazwa pochodzi w prostej linii od tytułu legendarnego albumu undergroundowego śląskiego twórcy Dohtora Mioda, Drużyna A oraz polonez-karetka, któremu z napisu Ambulans pozostawiono tylko „lans”, a we wnętrzu zainstalowano dyskotekowe oświetlenie. I chyba nie trzeba dodawać, jak duży show wszystkie te pojazdy robią zebrane razem na starcie rajdu.

POJEDŹ ZŁOMEM – ZOSTAŃ ZIOMEM
Kiedy w 2007 roku w dwa samochody wyruszali do Monako, nikt nie wierzył, że im się uda. Dotarcie pod Casino Monte Carlo w Monako i satysfakcja wręczenia zszokowanemu boyowi kluczyków, furora, jaką fiat 125p i trabant zrobiły pośród właścicieli zaparkowanych nieopodal astonów martinów i porsche, przeszły do legendy. W kolejnych trzech edycjach (powtórka z Monako, Koło Podbiegunowe, Turcja) dołączyło się mnóstwo ekip z całej Polski. W tym roku przygotowana trasa jest najdłuższą w historii Złombolu, do startu zdeklarowała się też rekordowa ilość załóg (ponad setka).

Złombol to jednak coś znacznie więcej niż ekstremalna wakacyjna jazda, to także wyjątkowa forma akcji charytatywnej. Każdy team oprócz wpisowego musi nazbierać 1000 zł od darczyńców, w zamian za umieszczenie naklejki na wozie. Zeszłoroczna edycja przyniosła przeszło 170 000 zł, które zasiliło osiem śląskich domów dziecka.

Alternatywna forma spędzenia urlopu i okazja do zawarcia nowych, inspirujących znajomości, bo Złombol to zwariowana mieszanka ludzi w każdym wieku i profesji, okazja do zwiedzenia świata, wyzwanie i pewnego rodzaju hazard, ale przede wszystkim możliwość pomagania innym – oto duch Złombola. Trzymamy kciuki, aby wszystkie załogi dotarły do celu i porządnie postraszyły potwora z jeziora.



W drodze na koło podbiegunowe


Jasiu: komfort podróżowania trabantem


Marcin i Jasiu przy swoich brykach


INSTRUKCJA OBSŁUGI ZŁOMBOLA
czyli Martyna, Marcin i Jasiu radzą, jak najlepiej się przygotować, żeby przeżyć:

> Kto się nadaje? Złombol to impreza dla ludzi pozytywnie zakręconych, którzy potrafią być na tyle spontaniczni, żeby np. spać na trawniku. Wybitnie wskazane jest entuzjastyczne, wyluzowane podejście, ale z zachowaniem rozsądku. Trzeba być przygotowanym na różne ekstremalne akcje. Słaba psycha stanowi przeciwwskazanie.

> Koszty imprezy: 200 zł wpisowego od pojazdu, 1000 zł od darczyńców, których trzeba samodzielnie znaleźć – całość wpływów przekazujemy domom dziecka. We własnym zakresie: zakup auta, jego przygotowanie do wyjazdu, ubezpieczenie, paliwo (w cenach zagranicznych), noclegi, opłaty za autostrady, prom, naprawy po drodze, lawety, naklejki, kampingi, jedzenie. Kwestią wyboru jest, gdzie się będzie spało i ile jedzenia zabierze się z Polski. Każdy pojazd różni się też pod względem spalania. Proponujemy skalkulować koszty i wliczyć w nie także rezerwę na tzw. czarną godzinę (np. bilet powrotny na alternatywny środek transportu).

> Swobodna jazda. Nie zapewniamy żadnego wsparcia w postaci obsługi technicznej, lawety czy psychologa. Dajemy szkielet, który każdy wypełnia samodzielnie. Wyznaczone przez nas punkty noclegowe pozwalają spotkać się z innymi ekipami, z którymi można powymieniać się częściami i należycie zintegrować. Warto jechać w kilka samochodów, wtedy w razie usterki można liczyć na pomoc innych załóg. Powrót odbywa się na własną rękę, także dobrze jest wcześniej go zaplanować.

> Złombol to nie wyścig! Niektóre ekipy jadą 24 h/ dobę, zmieniając się za kółkiem, ale co to za przyjemność? Średnia prędkość osiągana przez startujące samochody to 100 km/h. Maluchy pod tym względem mają się najgorzej, dlatego zazwyczaj wyjeżdżają jako pierwsze i docierają do celu jako ostatnie. Na mecie czekamy na wszystkich, nawet jeśli docierają dopiero na śniadanie.

> Warto zabrać: sprawdzony team, z którym podróżowanie to przyjemność, osobę ze smykałką do mechaniki w guście McGyvera, względnie Adama Słodowego. Skrzynkę-reperaturkę, w której obowiązkowo powinny się znaleźć: młotek, srebrna taśma typu Power Tape w bardzo dużych ilościach, silikon i trytytki (zaciskowe opaski do kabli z plastiku – przyp. red.). Sprzęt biwakowy. CB radio i nawigacja także nie powinny się zmarnować. Dla kierowców – zatyczki do uszu, bo wspólne biwaki bywają huczne.

> Złombolowa etykieta: w razie ostatecznej awarii nie wolno porzucić auta, trzeba zdjąć z niego naklejki, a potem w mądry sposób się go pozbyć – zutylizować lub odsprzedać i koniecznie mieć na to papier. Nie driftować (jazda w kontrolowanym poślizgu – przyp. red.), chociaż i tak wszyscy to robią.

tekst: Marta Nendza | zdjęcia: archiwum Złombolu
ultramaryna, lipiec/ sierpień 2011





>>> www.zlombol.pl


KONKURS: WCZASOWANIE NA SPONTANIE
Do wygrania trzy 4-dniowe karnety na Festiwal Tauron Nowa Muzyka! Konkurs na najtaniej i najciekawiej spędzony tydzień za granicą. Im bardziej garażowo, tym lepiej!

>>> czytaj więcej









KOMENTARZE:

2011-07-25 11:37
Wszystkie potrzebne informacje znajdziesz na stronie: www.zlombol.pl
red.

2011-07-23 19:19
Mam pytanie , co i gdzie trzeba zrobić , z głosić się aby wziąść udział w takim rajdzie ??
araya


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone