|
|
zgłoś imprezę |
HAIR: Obudzić w sobie hippisa
W planach repertuarowych na ten sezon było wystawienie „Grease”. Kiedy jednak okazało się, że ze względów prawnych wystawienie go nie byłoby możliwe, Wojciech Kościelniak na pytanie o inny tytuł, który chodzi za nim od dłuższego czasu, odpowiedział bez zastanowienia: „Hair”. Jednak przez 11 lat, które upłynęły od polskiej prapremiery, którą zresztą właśnie Kościelniak reżyserował, w naszym spojrzeniu na pragnienie nieskrępowanej wolności zmieniło się wszystko. Jednym ze znaków tej zmiany jest też zupełnie nowe tłumaczenie tego musicalu, zresztą już trzecie. Jego autorem jest Jacek Mikołajczyk – między innymi tłumacz musicali „Ragtime” i „High School Musical”, na co dzień kierownik literacki Gliwickiego Teatru Muzycznego, a od święta, jakim są przygotowania do „Hair”, również asystent reżysera. Rozmawiamy z nim dokładnie 10 minut po wprowadzeniu ostatniej poprawki do tekstu i 528 godzin przed premierą. Ultramaryna: Jak się tłumaczy musicale? Jacek Mikołajczyk: Kiedy choreograf proponuje tancerzom jakiś szczególnie karkołomny układ, zwykle przez chwilę się burzą, po czym okazuje się, że pomysł jest świetny, choreograf miał rację i w ogóle jest super. Natomiast gdybym ja zaproponował aktorom karkołomny tekst, powiedzieliby: „Stary, tego się w ogóle nie da zaśpiewać!”. Często ci się to zdarza? Czasem tak. I oczywiście staram się, żeby się nie zdarzało. Problem przy tłumaczeniu musicalu polega na tym, że trzeba wziąć pod uwagę naprawdę wiele elementów. Już zmieszczenie się w gotowym układzie rytmicznym jest zadaniem wymagającym, a to jeszcze musi odpowiednio brzmieć i trzeba wziąć pod uwagę trudności z językiem polskim, żeby za bardzo nie świszczało. Nie może być za trudne pod względem artykulacyjnym, bo przecież jest to tekst wykonywany w ruchu. A tu jeszcze do tego wszystkiego człowiek chciałby, żeby to było ciekawe i zabawne. Sądzisz, że „Hair” jest jeszcze aktualny? „Hair” jest zawsze aktualny. Wprawdzie akcja naszego spektaklu toczy się w roku 68. i nie pozwalamy sobie na wycieczki w kierunku płytko pojmowanej aktualności, ale fascynuje nas ruch hippisowski, który był najciekawszym i najbardziej radykalnym wcieleniem buntu młodzieżowego, jaki zdarzył się w historii kultury. Poza tym żyjemy w czasach, w których problem wojen i to wojen amerykańskich znów stał się palący. No ale ten radykalny ruch okazał się bardzo łatwy do oswojenia i zinstytucjonalizowania. Oczywiście, że tak. I nie da się dzisiaj robić „Hair” bez wiedzy, że niektórzy z niegdysiejszych hippisów stali się potem prezydentami Stanów Zjednoczonych, ani bez wiedzy do czego doprowadził swobodny dostęp do narkotyków i swoboda seksualna, więc jakby siłą rzeczy przy dzisiejszej realizacji „Hair” pojawia się znacznie większy dystans, niż przy tych, które powstawały w latach 60. Wtedy treść tego musicalu wykuwała się w czasie prób i kłótni między autorami i realizatorami. W dużym stopniu była to kreacja zbiorowa, co po pewnym czasie wzbudziło pewne kontrowersje związane chociażby z wypłatą tantiem. Na Broadwayu zarabia się całkiem sporo, a zyski z „Hair” były wyjątkowo duże. Zastanawiano się więc czy nie powinno się ich równo podzielić między dwadzieścia kilka czy trzydzieści kilka osób, które w tym musicalu wystąpiły. A jaka będzie gliwicka realizacja? Udało nam się stworzyć fantastyczny zespół. Są to głównie młodzi aktorzy, którzy wcześniej występowali w „High School Musical” oraz świeży absolwenci specjalności wokalno-aktorskiej krakowskiej PWST. Zespół bardzo się ze sobą zżył, a inscenizacja Kościelniaka zasadza się głównie na ludziach, z których chce wydobyć te mniej więcej uczucia, które doprowadziły do prapremiery „Hair”. Naprawdę wierzysz, że we współczesnej młodzieży da się obudzić hippisa? Przecież sam powiedziałeś, że po Clintonie wiemy już zbyt wiele? Może jesteśmy już trochę mądrzejsi od hippisów, ale na pewno możemy wrócić do tego, co leżało u źródeł tego ruchu. Poczułeś się hippisem? Trochę. tekst: Aleksandra Lis ultramaryna, maj 2010 „Hair” – libretto i teksty piosenek: Gerome Ragni & James Rado, muzyka Galt MacDermot; tłumaczenie Jacek Mikołajczyk, reżyseria Wojciech Kościelniak, kierownictwo muzyczne Piotr Dziubek, choreografia: Beata Owczarek, Janusz Skubaczkowski, scenografia Damian Styrna, kostiumy Anda Kobińska. Wyst.: Łukasz Szczepanik, Andrzej Skorupa/ Rafał Szatan, Karolina Adamska / Oksana Pryjmak-Malczyńska i in. premiera: 22 maja, godz. 19.00 w Gliwickim Teatrze Muzycznym KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
|
|||||||||||||||||||||||||
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |