Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
Miejski przewodnik o mieście. MIASTOKRACJA



Pośród licznych głosów omawiających nowe pomysły na kształt Aglomeracji Górnośląskiej jeden z najbardziej wyrazistych należy do Krzysztofa Nawratka – architekta, urbanisty, wykładowcy uniwersyteckiego, twórcy alternatywnego planu zagospodarowania przestrzennego Rygi i jednego z najbardziej bezkompromisowych teoretyków architektury, autora książki „Miasto jako idea polityczna” i doskonałego bloga Przestrzenieiciała (krzysztofnawratek.blox.pl). Pisząc od dłuższego czasu w naszym miesięczniku o zmianach zachodzących w stolicy regionu i rozmawiając z współtwórcami najważniejszych pomysłów, nie mogliśmy pominąć również tego głosu, który stoi niejako w opozycji do planów władz miejskich i uznanych pracowni architektonicznych.

Ultramaryna: Czym jest miasto jako idea polityczna?
Krzysztof Nawratek
: W jakikolwiek sposób byśmy nie próbowali analizować miasta, zawsze coś nam umyka, coś uznajemy za ważniejsze od czegoś innego. Widząc miasto jako przede wszystkim ideę polityczną, jako bardzo specyficzny pomysł na wspólne życie dużej grupy osób, zajmuję określone stanowisko w sporze o to, czym jest i czym powinno być miasto. Nie znaczy to oczywiście, że odrzucam inne perspektywy – jak na przykład widzące miasto jako przestrzeń wymiany – po prostu widzę je w kontekście politycznym. Lecz co to właściwie znaczy? Dokąd owa polityczna perspektywa prowadzi?

Podstawowym problemem, który mnie zajmuje jest pytanie o miasto jako podmiot. Tu widać wyraźną różnicę w stosunku do perspektywy miasta jako przestrzeni wymiany, która – na przykład w myśli Manuela Castellsa – prowadzi do definiowania miasta jako „zgęszczenia pływów”, jako zależnego od tego, co „na zewnątrz”. W moim ujęciu to jest niebezpieczny błąd! Nie neguję faktu, że miasto nie istnieje jako autarkiczny byt (stąd między innymi koncepcja obywatela plug-in), lecz uparcie głoszę, że miasto nie może być po prostu łatwo wymienialną częścią sieci (sieci, która działa właśnie w taki sposób – że gdy jakiś węzeł nie działa, zostaje „ominięty”), lecz fragmentem stabilnego wiązania (trochę w rozumieniu teorii aktora – sieci Bruno Latoura). Miasto bowiem jest przestrzenią, w której żyjemy, a nie tylko przez którą „przepływamy”. Ja domagam się miasta jako naszej fundamentalnej przestrzeni egzystencji.

Jak wygląda realizacja tej koncepcji w Aglomeracji Górnośląskiej? Aglomeracja Górnośląska oczywiście wciąż bardziej jest „zgęszczeniem pływów” niż bytem posiadającym swoją podmiotowość. Nie mówię tego, by wspierać (lub odrzucać) pomysły autonomistów, mówię to w szerszym, meta-politycznym kontekście. Aglomeracja Górnośląska jest zbieraniną fizycznych, społecznych, politycznych, ekonomicznych i kulturowych pól wpływów, wewnętrzne antagonizmy i zewnętrzne struktury uniemożliwiają jej uzyskanie podmiotowości, czyli – mówiąc wprost – decydowanie samej o sobie.

Czy w tym układzie istnieje w ogóle sens tworzenia takich rozbudowanych organizmów miejskich jak Silesia, biorąc jeszcze pod uwagę to, że sami mieszkańcy odnoszą się do tego dosyć obojętnie? Tu wracamy do mojej odpowiedzi na pierwsze pytanie. Od tego, jak zdecydujemy się definiować miasto zależy sposób, w jaki będziemy miasta zmieniać/ tworzyć.

Jestem radykalnym demokratą, ale mój radykalizm oparty jest na zimnej analizie niewydolności demokracji istniejącej w obecnej formie. Jeśli wolny rynek jest krytykowany za niesymetryczny dostęp do informacji, to dokładnie ten sam zarzut można i należy postawić demokracji – ludzie nie mają równego, symetrycznego dostępu do informacji, więc ich wybory są pozorne, ufundowane na błędzie. Fakt, że frekwencja w wyborach lokalnych w Polsce wynosi około 40% nie jest przypadkiem – nawet jeśli ludzie nie wiedzą, to czują, że wybory to mało istotna z ich punktu widzenia zabawa.

Nie znaczy to jednak, że postuluję jakiś rodzaj demokracji bezpośredniej – ona jest skażona tym samym błędem. Szukałbym raczej sfer, w jakich kompetencjach poszczególnych ludzi jest możliwie pełna i na tym poziomie postulowałbym agonistyczną negocjację. To wiąże się z przestrzenią interakcji i powinno prowadzić do przebudowy całego systemu politycznego. Ale to jest na dłuższą rozmowę przy innej okazji.

Nie jestem rewolucjonistą z nożem w zębach, wierzę też w siłę instytucji – powołanie Silesii jako jednego politycznego organizmu byłoby wystarczające, by proces budowy podmiotu, o którym mówiłem, rozpocząć. Ponieważ władze poszczególnych miast Silesii nie chcą, bo musiałyby podzielić się władzą, a – jak pan sam stwierdził – mieszkańcy są bierni, postulowałbym rodzaj „przemocy założycielskiej” (śmiech) – autorytarny gest ustanawiający polityczny byt Aglomeracji Górnośląskiej. Gdy się narodzi, niemal wszyscy uznają ją za oczywistość.

Kim jest „obywatel plug-in”? Obywatel plug-in to koncepcja zmierzająca do stworzenia miejskich interfejsów, które pozwalałyby swoim mieszkańcom (i nie tylko) „wpinać” się w miasto. Relacja miasto-człowiek jest symbiotyczna. Miasto wykorzystuje potencjał człowieka, człowiek może w mieście swój potencjał realizować.

To nie jest jakaś utopia – to się dzieje, tyle że nie na poziomie miasta, lecz na poziomie rodziny, grupy towarzyskiej, wspólnoty etnicznej, grupy przestępczej, kościoła. Ja po prostu proponuję, by miasto zaistniało jako podmiot. By miasto przejęło część tych relacji, jakie pozwoliłyby mu stać się silnym oparciem dla mieszkających w nim (oraz użytkujących je w różny sposób) ludzi.

Pisząc o Katowicach odnosi się pan do peryferyjności tego miasta, upatrując w tym jednocześnie jego szansę, jak i źródło wielu wad. Czy jest możliwe, by stolica Górnego Śląska stała się prężnym ośrodkiem miejskim? Peryferyjność jest w głowach, nie w geografii – z Katowic jest mniej więcej tak samo daleko do Wiednia jak do Warszawy. Aglomeracja Górnośląska to kilka milionów ludzi – ale jak przeanalizuje pan poziom wykształcenia na Górnym Śląsku, zrozumie pan, dlaczego Katowice to nie Kraków ani Wrocław. Górny Śląsk nie ma elit intelektualnych, wykształcenie – szczególnie uniwersyteckie – nie jest szanowane. Tu panuje kult inżyniera, w najgorszym PRL-owskim znaczeniu „inteligencji technicznej”, czyli takiego chłopka-roztropka który potrafi naprawić auto i wie, z czego składa się beton. Problem w tym, że innowacja techniczna powstaje jedynie w kontekście innowacji społecznej – a na to na Górnym Śląsku za bardzo nie ma szans.

A co z wszystkimi pomysłami przebudowy śródmieścia, z próbą zmiany wizerunku miasta i przyciągnięciem turystów, choćby poprzez pomysł „Katowice – miasto ogrodów”? Pomysły przebudowy śródmieścia Katowic budzą moją irytację właśnie dlatego, że są pustymi gestami pozbawionymi kulturowego, społecznego, w końcu intelektualnego kontekstu. Są to pomysły wtórne, to kopiowanie – nieudolne – pomysłów z innych miast, innych kontekstów. Projekt przebudowy śródmieścia od początku był nierealistyczny i niemożliwy do zrealizowania w Katowicach – a spędzono trzy lata i mnóstwo pieniędzy na pracę nad nim. O pomysłach, by schować tory pod ziemię nie warto w ogóle rozmawiać – są nierealne i oparte na widzeniu miasta jako miejsca spekulacji gruntem. Słabość tych pomysłów jest przede wszystkim słabością intelektualną – brak w nich poważnego namysłu nad miastem jako takim i Katowicami w szczególności.

Nie wierzę w to, że jeden pomysł, jedna idea może odmienić wizerunek miasta. Nie wierzę w to, że „turyści” i „wizerunek” są kluczowymi słowami w debacie o Katowicach. One dotyczą tego, co zewnętrzne – mnie przede wszystkim interesuje to, co immanentne, interesuje mnie podmiotowość Katowic. Co nie znaczy, że koncepcja „Miasta ogrodów” jest zła sama w sobie.

Wspomina pan o „przestrzeni interakcji”. Czym ona tak właściwie jest? „Przestrzeń interakcji” jest moją próbą wyjścia poza habermasowskie rozumienie „sfery publicznej” jako przestrzeni swobodnej komunikacji.

Przede wszystkim, mimo obecnej fascynacji „kapitalizmem kognitywnym” (czyli opartym na wiedzy) uważam, że obsesja języka jako klucza do analizy społecznej, ekonomicznej i politycznej jest dość ryzykowna. Chyba że język zaczniemy definiować dość szeroko i widzieć go przede wszystkim w kontekście narzędzia odpowiedzialnego za zmianę.

Co z tego bowiem, że możemy się spotkać na Rynku w Gliwicach? Co z tego, że możemy porozmawiać? Dopiero gdy komunikacja prowadzi do jakiejś zmiany – nawet drobnej, „duchowej” – zaczyna mieć znaczenie. Więc nie „komunikacja” jako taka, lecz „interakcja”. A ona nie potrzebuje ryneczków i skwerków, ona może zachodzić w centrum handlowym, fabryce, szkole lub w internecie.

„Przestrzeń interakcji” jest więc nie tyle programem, co raczej pojęciem przydatnym do analizowania rzeczywistości. Możemy jednak potraktować je jako program i kształtować takie przestrzenie w mieście, w których będzie ona stymulowana. Ale znów – to jest na dłuższą, osobną dyskusję, a wcześniej na artykuł lub książkę.

Warto jedynie pamiętać, że „przestrzeń interakcji” (i w ogóle przestrzeń współczesnego miasta) nie jest przestrzenią jedynie fizyczną, to rodzaj specyficznej przestrzeni heterodoksyjnej, w której tworzeniu bierze udział i przestrzeń fizyczna, i społeczne wyobrażenia o niej oraz „przestrzeń wirtualna”, przestrzeń komunikacji. Flash-mob jest ciekawym przykładem jak taka heterodoksyjna przestrzeń działa.

tekst: Marceli Szpak | ilustracja: Dominik Cymer, zdjęcie: arch. Krzysztofa Nawratka
ultramaryna, styczeń 2010








KOMENTARZE:

2010-01-21 00:02
@A co ułatwi? Z informacji, które mam wynika, że w ramach tej karty będzie możliwa podróż liniami autobusowymi PKM Jaworzno, MZK Tychy i KZK GOP. Ponadto ma obsługiwać Tramwaje Śląskie i PKP. W tej chwili, by dojechać komunikacją miejską chociażby z Katowic do Tychów, do wyboru mamy albo linie MZK albo KZK - aglomeracja jest jedna, miasta graniczą ze sobą, a linie są w tym wypadku dwie. Po wprowadzeniu karty mieszkaniec Gliwic (i posiadacz karty ŚKUP), chcąc dojechać z Gliwic do Jaworzna przez Tychy nie będzie musiał się zastanawiać, do autobusu jakiej sieci wsiada, ba! - nie będzie się musiał zastanawiać, czy jedzie autobusem, pociągiem, tramwajem, czy trolejbusem, bo karta będzie obsługiwać wszystkie wymienione środki transportu. Poza tym ŚKUP ma mieć możliwość regulacji pewnych opłat miejskich - do końca nie wiem, o jakie opłaty chodzi, ale być może chodzi tu o opłaty za parkowanie w centrach miast, być może opłaty w urzędach, punktach Rent a car, być może nawet - opłaty za przejazd taksówką? Jeśli również to ostatnie, nasz statystyczny mieszkaniec Gliwic podróżujący z rodzinnego miasta przez Katowice, Tychy do Jaworzna ma jeszcze więcej możliwości transportu. Oczywiście do całości dochodzi jeszcze zwiększenie liczby połączeń, albo raczej - dostosowanie liczby połączeń do potrzeb. Ilu z Was, miłośników koncertów, wystaw, przeglądów filmowych, mieszkających w Sosnowcu nie jechało na koncert/wystawę/przegląd do Gliwic (i vice versa), bo nie było możliwości powrotu komunikacją miejską w okolicach godzin 23-2:00?
fld

2010-01-12 11:00
@fld: A co niby Śląska Karta Usług Publicznych poprawi w życiu statystycznego mieszkańca GOP-u? Nic nie poprawi, tylko utrudni.
a

2010-01-08 14:45
Wojny Opole-Katowice jako tako nie ma - nie licząc sporu opisanego poniżej: http://www.gornoslaskie.pl/?wojna-opolsko-katowi
cka,11 Urzędnicy nie chcieli dzielić kompetencji i nie tracić wpływów, co "zaowocowało" stworzeniem województwa opolskiego i sztucznie utworzonego śląskiego (z większą częścią małopolską). Województwo górnośląskie to zacna inicjatywa, Opole i Katowice mogłyby odbudować swoją górnośląską tożsamość. Moje sympatie są po stronie Opola i GOPu. Oba ośrodki mogłyby rozwijać się równomiernie. Ale póki wiedza o stolicach województwa śląskiego (Katowice) i Górnego Śląska (Opole) nie jest powszechna, ta zmiana nie zajdzie. Górny Śląsk to Opole, Racibórz, Rybnik, Katowice, Pszczyna, Cieszyn, Bielsko, Opawa, Ostrawa. Pojęcia: Śląsk Opolski czy Śląsk Cieszyński wprowadziła polska administracja, co do dziś pokutuje tym, że większość społeczeństwa traktuje pojęcia "Śląsk" i "GOP" jako synonimy, którymi de facto nie są. GOP to ważny, ale nie jedyny odcień Śląska. W kontekście budowania tożsamości, co interesuje, niestety, mniejszość, te fakty są niezwykle istotne. Z ostatniej chwili: politycy, którzy wprowadzili w życie ustawę o obszarach metropolitarnych uznali, że jedyną metropolią w Polsce jest... Warszawa. News nr 2 - rząd centralny dopuszcza prace nad specjalną ustawą metropolitalną dla miast górnośląskich i zagłębiowskich. (co z Trójmiastem?). Wiele zależy od polityków woj. śląskiego i prezydentów miast GOPu. Nie muszą czekać na pozwolenia z Warszawy, powinni proponować stolicy rozwiązania, które przyczynią się do rozwoju naszych miast. Większa samorządność regionów to standard w Europie, by wspomnieć Niemcy, Belgię, Hiszpanię. polecam strony w temacie: http://stolica.opole.pl/ http://www.gornoslaski
e.pl/ http://www.myspace.com/uppersilesia Ps. a o wydarzeniach kulturalnych GOPu informuje nie tylko Ultramaryna ;) (kindersztuba, czyli savoir-vivre nakazuje nie wymieniać "konkurencji", chyba że szanowna redakcja pozwoli).
fld

2010-01-08 14:06
mam nadzieję, że to, że "pod względem oferty kulturalnej również nie mamy się czego wstydzić" wynika jasno ze wszystkich 97 numerów "ultramaryny" :)
aga

2010-01-08 13:40
Pytanie o prowincjonalność wynikało z jednej z blogowych notek pana Krzysztofa, omawiających pomysły odgórne na zmianę wizerunku miasta - zwłaszcza przebudowę śródmieścia i pomysł na wprowadzenie torów w tunel. Jako, że mnie to zaciekawiło, to pociągnąłem temat troszkę dalej. W tradycyjny spór Opole-Katowice się nie wplątuje, zresztą chyba dosyć wyraźnie widać po czyjej stronie są moje sympatie:)
Marceli

2010-01-08 09:48
"Pisząc o Katowicach odnosi się pan do peryferyjności tego miasta, upatrując w tym jednocześnie jego szansę, jak i źródło wielu wad. Czy jest możliwe, by stolica Górnego Śląska stała się prężnym ośrodkiem miejskim?" Stolicą Górnego Śląska jest Opole. Czy autor pytania chce, by Opole stało się prężnym ośrodkiem miejskim? ;) Katowice są stolicą, ale województwa śląskiego. Miastu Opole życzmy dobrze, ale tu rozmawiamy o Katowicach i konurbacji GOP. Temat jest zawsze godny podjęcia. Zmiany muszą nastąpić, co już powoli się dzieje, ale, (nie)stety, oddolnie. Festiwal Ars Cameralis, Off-Festival, panele dyskusyjne w pismach Śląsk czy Opcje (nr 1 (62) marzec 2006 poświęcony Śląskowi), rozwój Nikiszowca, przekształcanie Elektrociepłowni Szombierki w obiekt kulturalny itp. wydarzenia otwierają dziurę w świadomości ludzi - żyjemy w miejscu z piękną tradycją i historią, możemy się tutaj realizować, dobrze zarabiać, twórczo spędzać czas. Podstawowa sprawa to wyzbycie się kompleksów. Czemu Ultramaryna pisze o peryferiach, prowincji, jeśli mówimy o najbardziej zurbanizowanym obszarze w Polsce, jednym z najbardziej zurbanizowanych obszarów w Europie? Pod względem oferty kulturalnej również nie mamy się czego wstydzić - kilkadziesiąt festiwali muzycznych, filmowych, teatralnych, Opera Śląska i Śląski Teatr Tańca (Bytom), Teatr Mały(Tychy), Teatr Śląski(Katowice), Teatr Rozrywki(Chorzów), Teatr Nowy(Zabrze), Gliwicki Teatr Muzyczny, galeria Kronika w Bytomiu, BWA, galerie w GCKu, kopalnia Guido, kopalnia i sztolnia w Tarnowskich Górach, mnóstwo klubów muzycznych i niezależnych inicjatyw. GOP jest konkurencyjny, ma potencjał, ale grupa ludzi świadomych to mały procent całości społeczeństwa. Większość ma kompleksy, które są pozostałością po najgorszym dla Metropolii okresie, czyli PRL. GOP został sprowadzony do maszynki do produkcji węgla i stali, nikt nie dbał o ekologię, architekturę miast, ich funkcjonalność. Na szczęście te proporcje zmieniają się z dnia na dzień. Gorzej z komunikacją miejską. DTŚ już dociera do Zabrza, ale remonty na A4 nie mają końca. Węzeł Murckowska na szczęście już ukończony. Idzie ku lepszemu. Miejmy nadzieję, że Śląska Karta Usług Publicznych powstanie jak najszybciej. Zarządzanie centrum Katowic też mogłoby być inne. Zbyt wiele miejsca dla pojazdów, zbyt mało miejsc dla pieszych. Pan Nawratek słusznie stwierdza, że potrzebna jest zmiana. Dyskusja jest dobra, ale tylko wtedy, gdy coś z niej wynika. A możliwość działania mają w dużej mierze politycy. Dobrze, że Katowice i Metropolia biorą udział w konkursie na Europejską Stolicę Kultury. Ta inicjatywa, czy się powiedzie czy nie, może sporo zmienić w świadomości ludzi. Dobrze, że razem z politykami działa rada, w której zasiada m. in. opisywany w Ultramarynie prof. Sławek. Warto wsłuchiwać się w wypowiedzi socjologów, np. Marka Szczepańskiego, którego tezy zwykle są rzeczowe, przenikliwe, trafne. Często pojęcia GOP, Śląsk, Górny Śląsk są stosowane wymiennie, co jest błędem. Stolicą Śląska jest Wrocław, stolicą Górnego Śląska Opole, Katowice są stolicą województwa śląskiego, na które składają się ziemie śląskie (49%) i małopolskie (51%). Śląsk to nie tylko GOP, Śląsk to Wrocław, Śląsk to Opole, Racibórz, Rybnik, Cieszyn, Ostrawa i Opawa. Również - Katowice i miasta ościenne. Z perspektywy socjologicznej ten fakt jest może mało istotny, z perspektywy budowania tożsamości jest niezwykle ważny. W roku 2010 odbywają się wybory samorządowe, wybory prezydentów miast. Jeśli chcemy zmienić coś wokół siebie, trzeba głosować, wybierać tych, którzy są dobrymi zarządcami, są wizjonerami, mają pomysł na miasto i aglomerację. Lub chociaż wybierać takie osoby, które otoczą się odpowiednią kadrą. Społeczeństwo obywatelskie, stowarzyszenia, organizowanie życia swojej społeczności jest dobre, ale nie wystarczy. Zmiana musi nastąpić na poziomie całej konurbacji górnośląskiej.
fld

2010-01-07 17:42
ps. 18 stycznia o 17.00 w sali koncertowej Akademii Muzycznej (ul. Zacisze 3) odbędzie się dyskusja o rozwiązaniach zawartych w projekcie drugiej edycji "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Katowice". Studium jest do wglądu w Centrum Informacji Turystycznej (do 8 lutego) i na bip.um.katowice.pl (zakładka "planowanie przestrzenne").
red.


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone