|
|
zgłoś imprezę |
HIGH SCHOOL MUSICAL: Pierwszy rok aktorstwa w dwa miesiące
Od pewnych zjawisk uciec się nie da: sezon letnich komedii w kinie, Euro 2012, High School Musical. Można zatrzasnąć drzwi, wyłączyć Internet i odłączyć telefon, a i tak przez okno wdrapie się mała kuzynka od strony taty, żeby porozmawiać o nadchodzącej czwartej części cyklu oraz niewątpliwych walorach Zaca i pięknej Vanessy. Inna sprawa, że ten kult wszystkim wychodzi na dobre – nie tylko inkasującemu wielkie sumy koncernowi Disney, ale także rodzicom, którzy jak najdłużej chcieliby, aby pociecha tkwiła w kręgu problemów spod znaku Disneya, a nie MTV oraz dzieciakom z zapałem ćwiczącym kroki w rytm słodziutkich piosenek. O pracy nad sceniczną wersją rozmawiamy z jej reżyserem, Tomaszem Dutkiewiczem. Ultramaryna: Jak pan sądzi, skąd wziął się fenomen High School Musical? Tomasz Dutkiewicz: Myślę, że z potrzeby widzów. To jest ciekawa, prosta i banalna historia, czyli dokładnie taka, z jakich składa się nasze życie. Idealnie odpowiada na zapotrzebowania młodej, niealternatywnej publiczności, która na pewno stanowi większość. Młodzi, a nawet bardzo młodzi ludzie, odnaleźli w niej swoje losy, radości, problemy ujęte w sposób niezwykle prosty i klarowny, a jednocześnie wzbogacony muzyką uszytą dokładnie na miarę i gusty młodej widowni. Prace nad tym spektaklem poprzedził ogólnopolski casting, podczas którego oczywiście był pan jednym z jurorów. Jakim kluczem dobierali państwo kandydatów? Tylko i wyłącznie kluczem talentu. Zależało nam, aby byli to ludzie młodzi, bo wielkim atutem polskiej realizacji jest właśnie to, że o problemach młodzieży opowiada młodzież. Na świecie nastolatków grają młodo wyglądający dorośli, czasem nawet 30-letni aktorzy, co nie tchnie zbyt wielkim autentyzmem, a nasi aktorzy mają tyle samo lat, co ich bohaterowie. Z drugiej strony jest to musical, który bardzo wysoko stawia poprzeczkę – trzeba w nim śpiewać, tańczyć i grać role dramatyczne, co wymaga ogromnej wszechstronności. Wyciśnięcie tej wszechstronności z amatorów musiało być dla państwa nie lada wyzwaniem. Tak, mamy kilka zadań w jednym. Nie dość, że pod presją czasu pracujemy nad musicalem, to jeszcze prowadzimy przyśpieszony kurs aktorstwa. Tak naprawdę w ciągu niecałych dwóch miesięcy musimy przerobić pierwszy rok szkoły teatralnej: zestaw elementarnych zadań aktorskich, podstawy emisji głosu, podstawowe zadania ruchowe, choreografia – to wszystko razem składa się na wielką bombę. Co pana najbardziej zaskoczyło w czasie pracy w trakcie tego „crash coursu”? Mam pewne spostrzeżenie, którym dzielę się ze wszystkimi współpracownikami: rok temu, kiedy prowadziliśmy casting, spotykałem się i angażowałem dzieci i młodzież. Po roku w wypadku niektórych osób nastąpił wybuch dojrzałości – w końcu to jest czas, kiedy ciała eksplodują. Teraz spotykam się z młodymi kobietami i w niektórych wypadkach z niemal dojrzałymi mężczyznami. Drugim cudownym zaskoczeniem jest fakt, że tych ludzi nie sposób zmęczyć. Przebywają ze sobą 24 godziny na dobę, po próbach jeszcze ćwiczą w akademiku, a nazajutrz ja potrzebuję 10 minut, żeby wejść w rytm, a oni już są gotowi. Tryska z nich energia i widać, że się nawzajem lubią – stworzyli świetny zespół. Czy w wieku swoich młodych aktorów pan też interesował się tańcem? Tańcem może nie, ale ja w ich wieku bardzo poważnie brnąłem w zadania teatralno-aktorskie. Od 13 roku życia uczestniczyłem w konkursach recytatorskich, a kiedy miałem 17 lat, wiedziałem już, że będę zdawać do szkoły aktorskiej. Zresztą nic się potem nie zmieniło i rzeczywiście tam zdałem. Czy dylematy, które pan wtedy przeżywał, były równie naiwne? Dzieli mnie od tego okresu już tak ogromna liczba lat (śmiech), że szczerze mówiąc, nie pamiętam. Wiem, że dosyć szybko dojrzewałem, bo wcześnie zacząłem w sposób prawie zawodowy uprawiać sport – byłem reprezentantem kadry Polski – więc wiele czasu spędzałem z ludźmi znacznie od siebie starszymi. Mam jednak nadzieję, że nie zatraciłem wtedy młodzieńczości i oczywiście tej cudownej naiwności, która jest cechą „High School Musical” i młodych ludzi, którzy w tym musicalu występują. tekst: Pola Sobaś-Mikołajczyk | zdjęcie z próby: Kinga Knapik/ mat. pras. GTM ultramaryna, wrzesień 2009 „High School Musical” – libretto David Simpatico, przekład libretta i polskie teksty piosenek Jacek Mikołajczyk, reżyseria Tomasz Dutkiewicz, choreografia Sylwia Adamowicz, kierownictwo muz. Ewa Zug, scenografia Wojciech Stefaniak, kostiumy Ewa Gdowiok prapremiera 18 września 2009, Gliwicki Teatr Muzyczny >>> czytaj więcej KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
|
|||||||||||||||||||||||||
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |