Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
Retrospekcje FOKUSA

Rozmowa z Fokusem, jednym z liderów zespołu Paktofonika
Ultramaryna: Na początek może nieco dziwne pytanie: dlaczego akurat hip-hop? Jak wpadliście na to, by grać taką właśnie muzykę, jakie były wasze wcześniejsze aspiracje?
Fokus: Wszyscy czerpaliśmy z tego, czego słuchało się wcześniej, jeszcze w szkole... 2 Unlimited, MC Hammer, Technotronic, Vanilla Ice. W zasadzie całość muzyki młodzieżowej, która wówczas się ukazywała. Potem każdemu z biegiem czasu klarowało się – mnie akurat poszło w techno, a chłopakom poszło w hip-hop i oni szybciej załapali. W pewnym momencie po prostu wskoczyłem, było to mniej więcej w ‘96 roku, kiedy dotarła do mnie składanka SP Records. To był swego rodzaju przełom, spodobało mi się to, że można to robić po polsku i zajebiście to brzmi, zacząłem więc nad tym pracować. Niektórzy w tym czasie punkowali, inni byli zażartymi metalami, jeszcze inni słuchali hard core’a, a myśmy właśnie postanowili zająć się hip-hopem. Najbardziej odpowiadała nam łatwość, z jaką można było to robić: nie trzeba w to wkładać na dzień dobry żadnego budżetu, nie trzeba kupować gitar, pieców itd. - wystarczy komputer, a do tego nawet człowiek nie mający początkowo żadnego pojęcia o muzyce może zacząć ją tworzyć. Osobiście zawsze miałem zajawki w tym kierunku zaczynając już od Commodore 64, potem pojawił się lepszy sprzęt, ukazywały się nowe, lepsze programy z fajnymi efektami... Po pewnym czasie dotarło do nas, że to nie tylko muzyka, ale też sposób na życie i sposób myślenia, cała droga.

Czy czujecie się bardziej grupą promującą region i śląską scenę, czy też wolicie lansować się jako skład grający ogólnopolski, spolaryzowany hip-hop? Trudno jednoznacznie stwierdzić... Na pewno czujemy się związani z tym, co się tutaj dzieje, ponieważ wychowaliśmy się na tej scenie i dużo zawdzięczamy ludziom stąd. To właśnie z nimi przede wszystkim się spotykamy i dzięki nim powstało wiele nowych patentów. Natomiast nie wiem, jak to jest z tym lansowaniem… bo jest to i muzyka, i kochany biznes – chcemy z tego czerpać profity, bo chcemy z tego żyć. Jednak gdybym miał możliwość wyboru zrobienia składanki ludzi z Katowic, a ludzi z Polski, to zrobiłbym składankę ludzi z Katowic. Nie chcę być źle zrozumiany, nie ustawiam się, że jestem już kimś itd., ale każdy region powinien mieć kogoś, kto chciałby poprzez utożsamianie się z nim promować siebie. Tak jak Wrocław ma Magierę, tak inne duże miasta mają swoich czołowych producentów zajmujących się promocją. Z Warszawą wiadomo jak jest – da sobie radę, bo jest w centrum zainteresowania. Jeżeli już mamy kogoś promować, to będziemy promować nas, bo o to właśnie chodzi.

Coraz więcej oficjalnych struktur muzycznych ładuje w hip-hop wielkie pieniądze i lansuje go na siłę, starając się uczynić zeń swojego konia wyścigowego. Czy w związku z tym rosnącym szumem medialnym wokół was nie borykacie się z jakimiś ograniczeniami natury komercyjnej? Myślę, że nie jest źle, jesteśmy akurat w o tyle dobrej sytuacji, że możemy robić dokładnie to co chcemy, wynika to naszej silnej pozycji na rynku. Istnieje natomiast wiele młodych kapel, które chcąc się wybić potrzebują promocji. Są to ludzie, którzy siedzą w tym równie długo, jak i my i tak samo mocno jak my chcą coś osiągnąć – może nie sukces – ale chcą być słyszalni i chcą, żeby im też się zwracało, chcą na tym zarabiać. Dla nich jest to dobre. Ale jest też dużo, powiedzmy to sobie szczerze, szitu, który się ukazuje i nic na to nie można poradzić – chłopaki skądś tam zrobili sobie kapelę, ponagrywali jakieś demka, bo im się tak podobało i wydali sobie płytę na parę tysięcy egzemplarzy na pamiątkę, a ktoś to jednak kupuje... Ogólnie jednak wydaje mi się, że to bardzo dobrze, że wszystko to się nakręca, dzięki temu polepszą się perspektywy, będą większe budżety na teledyski, większe imprezy, będzie lepsza zabawa. A to, że razem z tym idzie kicz i plastik, sztuczna promocja, to jest nieuniknione. To są ludzie, których nie interesuje artystyczna jakość przekazu, oni widzą tylko pieniądze i nie rozmawiają z innymi – tylko liczą.

Wasza płyta ukazała się w grudniu i w krótkim okresie czasu zrobiła furorę. Czy nie czujecie się przytłoczeni tym wszystkim? Powiem tak: z jednej strony byliśmy na to przygotowani, jeśli o nas chodzi to było to wejście na pewniaka. Może nie zdawaliśmy sobie do końca sprawy jak będzie to wyglądało w praktyce, ale wiedzieliśmy, że tą płytą wejdziemy w pierwszą ligę krajową. Natomiast to, że w skutek tego wielkiego szumu, jaki się stał, małolatki słuchają tekstów i piszczą, to już efekt uboczny, jeżeli mógłbym go wyciąć, zrobiłbym to. Chciałem znaleźć się wśród tych liczących się na polskiej scenie hip-hopowej. Coraz częściej zdarza się na koncertach, iż jesteśmy oblegani przez fanów, mam nadzieję że trochę to przycichnie, ludzie znormalnieją. To jest głupia sprawa, ja się niczym od tych ludzi nie różnię, po prostu robię swoje, kocham muzykę i dalej chcę to robić. A to, że ktoś stawia mnie sobie na piedestale jestem w stanie zrozumieć, przecież kiedyś sam słuchałem Kalibra i byli to dla mnie idole, wiem jak się zachowywałem. Patrząc teraz na to z drugiej strony barierek – to o.k., widocznie tak ma być – ale jest to dziwne i do dziś nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Za każdym razem, gdy dochodzi do jakiegoś dziwnego aktu typu "...sławny Fokus" to sorry, ale głupio się czuję, nie wiem gdzie podziać wzrok. Najczęściej po takim głupim koncercie wypieprzam do domu albo do hotelu, jeżeli gramy w innym mieście. Dla mnie definicja sławy jest taka, że po prostu jest zbyt miło, wszyscy dookoła ciebie są zbyt mili i nawet jeśli ktoś powie ci coś krytycznego, to jest zagłuszany przez ten ogrom pochlebstw. Wiesz, niby w porządku, ale to takie rozszarpywanie człowieka po kawałku...

Hip-hop ma bardzo silny przekaz, jak w zasadzie żadna muzyka w Polsce od czasu zgonu mainstreamowego punka w drugiej połowie lat 90-tych. Czy nie obawiacie się tego, że swoimi tekstami nakładacie na siebie zbyt dużą odpowiedzialność za słuchających was łebków biorących słowa zbyt dosłownie i nie będących w stanie dostrzec w nich umowności i konwencji? Tak... to prawda, ale wydaje mi się, że nie mogę na to patrzeć w ten sposób. W momencie, gdy piszę tekst, robię to dla siebie, to jest moje życie, które ja przedstawiam i mój punkt widzenia, to są moje abstrakcje. Nie mogę się obawiać, że gdy coś powiem nie biorąc tego na serio, to ktoś inny tak zrobi. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę z tego, że już przez sam fakt, iż jesteśmy w czołówce tego co się dzieje, leży nam na barkach brzemię i to od nas teraz zależy jak tym pokierujemy.

Przez pewien okres czasu utrzymywał się – a może był modny – ścisły podział na niezależną i komercyjną scenę hip-hopową, teraz to wszystko jakby się rozmywa. Jak się do tego odnosisz? Akurat wczoraj wszedłem na forum hiphop.pl, gdzie ktoś bardzo mądrze powiedział, że tak jak i my, tak samo tacy wykonawcy, jak np. Yaro czy Liroy należą jednak do hip-hopu i to też jest ich droga. Można, będąc komercyjnym, robić jednocześnie zajebisty hip-hop, zajebistą muzykę, jak np. Puff Daddy. Wydaje mi się, że w zasadzie bardziej chodzi o to, że nie można się jakoś wewnętrznie zaprzedać czy ugiąć przed tymi wszystkimi pokusami, które się w tym momencie pojawiają, tej większej ilości kasy tudzież innych rzeczy. My jesteśmy tu od tego żeby robić muzykę, a nie żeby brać się za mordy, i w momencie gdy komercyjny, już zaszufladkowany wykonawca walczy, by w jakiś tam sposób wrócić i pokazać wszystkim, że to co robi jest wartościowe, to jest to w porządku.

A jakie PFK snuje plany na przyszłość? Chcemy zrobić teraz duże poruszenie projektem pt. "PFK Kompany". Jest to grupa zaprzyjaźnionych hip-hopowców zajmujących się wszystkim, co się z tym wiąże. Będziemy robić nasz hip-hop, chcemy żeby to było coś nowego, żeby była to muzyka odmienna od wszystkiego, co się ukazuje. Hip-hop jest w zasadzie, ogólnie mówiąc muzyką nudną. Ile razy można słuchać tego samego schematu, tym bardziej że teksty też są zamknięte w pewnych granicach. Staramy się przedrzeć przez to, znaleźć coś dalej, znaleźć w tym wszystkim siebie – bo oprócz tego, że jest to droga życiowa, a może właśnie z tego powodu, staramy się odnaleźć w tym jakiś sens, którego każdy człowiek szuka w życiu. Jeśli zaś chodzi o samą Paktofonikę, to do końca roku chcemy zrobić drugie PFK, płyta będzie się nazywała "Archiwum kinematografii" i będzie na niej wszystko to, co nie znalazło się na poprzedniej. Najczęściej słychać tam Magika, który był burzą i zawsze przegadał wszystkich. Zamierzamy to wypuścić, zrobić wielki koncert pożegnalny ze wszystkim, co nam przyjdzie do głowy: graffiti, break, slajdy, wizualizacje z winampa na projektorach… Będzie to koncert pożegnalny i dla nas, i dla Magika, którego nowych rzeczy już nigdzie się nie usłyszy, bo będzie to cały materiał jaki został zarejestrowany. I chcemy zakończyć rozdział pt. Paktofonika", nie będziemy już tego materiału promować, bo jest to bez sensu. Potem chcemy się zająć z Rahimem akcją pt. "Pokahontaz", czyli on i ja oraz tzw. future hip-hop, oparty o połamane bity, ale nie w importowanym, lecz w naszym stylu. Mamy grupę producentów, którzy je tworzą i wszystko to zamyka się w jednej całości. Będzie to nowoczesne, a jednocześnie nie będzie kopią, będzie to coś nowego. Po Pokahontaz przyjdą na pewno nasze solowe produkcje, bo jednak każdy MC chciałby wydać swoją solową płytę. Następnie Rahim ma zajawkę na r’n’b i chce ściągnąć jakieś panie, które będą śpiewać do jego bitów. Nie będzie to jednak takie typowe r’n’b, bo te bity również są powykręcane. Ja sam będę chciał zrobić muzę instrumentalną, drum’n’bass albo jakiś trans, nie wiem jeszcze co to będzie, ale prawdopodobnie przegląd tego, czego dotychczas słuchałem, tylko po mojemu. Potem zobaczymy. O ile będziemy mieli możliwość, chcemy promować składy ze Śląska, szczególnie te, które mają już ogromny dorobek, mają ponagrywane materiały, które jeszcze nigdzie się nie ukazały. Na razie będziemy pomagać przyjaciołom z najbliższego kręgu, ale chodzi o to że są to ludzie, którzy naprawdę wiedzą czego chcą, którzy robią świetną muzykę, wiedzą o co w tym chodzi. Nie będzie to wydawanie kumpli, tylko będzie to wydawanie dobrej muzyki. Ostatnio zniknąłem z Katowic na 4 tygodnie i nagrywałem w Częstochowie płytę ze Śliwką ze składu Ego. Projekt nazywa się Pijani Powietrzem i ukaże się za jakiś czas. Można to traktować jako przedsmak tego, co planujemy robić, będą to właśnie takie klimaty muzyczne. Na razie planujemy też dalszą współpracę – wiązane koncerty Ego, Pijanych Powietrzem i Pokahontaz. Do tego dwaj didżeje, czyli DJ HAEM i DJ Bambus oraz kilku MC’s.

Czy twoim zdaniem można łączyć – tak jak robią to czasem media - popularność tej muzyki ze zwiększającym się popytem na drugsy? Hmm... zacznijmy od początku... Od momentu Kalibra nagle – przynajmniej w tych kręgach, w których ja się obracałem - zaczął się boom na jaranie. Teraz wielu ludzi po tym wszystkim co przeżyli z dragami, po ich własnych przejściach uważa, że to jest naprawdę gówno i dociera do nich, że te wszystkie treści, które obijają się gdzieś tam o uszy, że narkotyki oszukują itd., są prawdziwe. Każdy kto jarał, w momencie gdy przestanie jarać – może nie na pewno, bo to jednak zależy od człowieka – dostrzega, że swoje najlepsze lata przeżył za mgłą. Każdy wybiera po swojemu – ale ja osobiście nie polecam. A co do związku z muzyką – wiadomo, że rodzice zawsze będą bali się o swoje dzieci, a jeśli społeczeństwo chce w czymś dostrzec demona, to na pewno go tam znajdzie. Akurat hip-hop, porównując go z całą kulturą techno, gdzie prym wiodą ciężkie środki typu LSD czy Extasy, jest z tego wszystkiego najspokojniejszy. Sądzę, że cała kultura muzyki hip-hop i bez dragów daje coś człowiekowi, daje wystarczająco dużo satysfakcji nie tylko przez rymowanie, ale też przez Djing, break, malowanie itp., i bardzo dużo uczy. Jak już mówiłem, to jest nie tylko zabawa, ale sposób na codzienność, na zrozumienie rzeczywistości.

Czy nie obawiasz się tego, że sezon na hip-hop, który jest teraz w swym apogeum nie skończy się równie nagle jak nastał? Myślę, że to wszystko i tak będzie uzależnione od trendów w Ameryce. Jest to jednak centrum świata, to tam się wszystko wymyśla i to oni narzucają trendy muzyczne. Cóż... zobaczymy, wszyscy mają nadzieję, że ta moda nie padnie. Hip-hop jest już teraz ogromnym przemysłem zarówno za oceanem, jak i w Europie Zachodniej. Ludzie tam nie mogą sobie pozwolić na to, żeby to padło. Co najwyżej mogą eksploatować te gatunki w innych kierunkach i tworzyć różne mutacje itd. Myślę, że i w Polsce będzie to w jakiś sposób ewoluowało, a my - polscy hip-hopowcy - życzylibyśmy sobie, aby nasza rodzima scena rozrosła się do rozmiarów sceny niemieckiej czy francuskiej, gdzie w tę muzykę ładuje się naprawdę duże pieniądze. Zobaczymy, co się będzie działo, miejmy nadzieję, że nie nastąpi żaden krach i wszystko będzie się dalej spokojnie rozwijać.

Rozmawiał: Marcin Kowalski [Ultramaryna listopad 2001]






teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone