Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
EABS: Każdy z nas to silny charakter

Bez wątpienia 2019 rok należał ponownie do EABS. Ten wrocławski septet założony w 2011 roku rośnie w siłę z każdym swoim wydawnictwem. Ostatnie – „Slavic Spirits” – to odważna płyta konceptualna z miejscem na zabawę dźwiękiem, swobodne przemieszczanie się między rytmami i historię naszych praprzodków.

Jazz w wykonaniu Electro-Acoustic Beat Sessions ma w sobie autorską wizję, szacunek do tradycji, ale także duch rebelii. Harmonie rodzą się w gąszczu zbiorowego misterium i dialogu instrumentów. Jednocześnie jest to muzyka niezwykle klimatyczna, przystępna i filmowa. Na myśl przychodzi zespół Robotobibok, także pochodzący z tego miasta, ale nie wolno zapomnieć, że EABS działają na własnych zasadach. Ich granie to nowoczesna fuzja dźwięków nieoczywistych z połamanym rytmem i słowiańską duszą. A ich żywioł to koncerty!

Przed ich styczniowym występem w Mediatece rozmawiamy z Markiem Pędziwiatrem – założycielem i muzykiem EABS.

Ultramaryna: Końcówka roku sprzyja podsumowaniom. Co byś wymienił, jeśli chodzi o najważniejsze punkty 2019 roku w działalności EABS?

Marek Pędziwiatr:
Na pewno największym sukcesem było nagranie naszej autorskiej płyty „Slavic Spirits” i rozwój tego repertuaru na koncertach. W porównaniu do innych gatunków muzycznych, jazz ma dłuższy termin ważności, ponieważ scena inspiruje nas do rozbudowywania albo demolowania skostniałych form muzycznych. Dzięki temu każdy nasz koncert był i jest niepowtarzalny. A tych koncertów było mnóstwo i nie jestem w stanie ich teraz zliczyć. Cieszymy się, że mogliśmy zaprezentować naszą muzykę za granicą, od Czarnogóry po Izrael. Dużym sukcesem i przeżyciem było też zagranie w legendarnym klubie Ronnie Scotts w Londynie. Przygotowaliśmy też specjalny materiał z naszymi interpretacjami utworów Sun Ra, który w 2020 na pewno zaprezentujemy szerzej.

Jakich płyt najczęściej słuchałeś w 2019 roku? Słuchałem dużo Makayi McCravena, a konkretnie albumu „Universal Beings”. Bardzo inspirujący materiał amerykańskiego perkusisty, myślę, że wyznaczył brzmienie future jazzu w 2019 roku.

Waszą płytę „Slavic Spirits” Jarek Szubrycht nazwał w „Gazecie Wyborczej” „szaleńczą podróżą do istoty polskości”. Napisał: „EABS, jak wielu przed nimi, czuli, że i w pieśniach ludowych, i muzyce Chopina, i kompozycjach Komedy pobrzmiewa wspólna nuta, więc nie tylko postanowili ją uchwycić i podać dalej, ale też zrozumieć. Sprawdzić, skąd przyszła, z czego jest zbudowana i dokąd zmierza”. Jak wyglądał ten proces? Z czego budujecie wasze autorskie brzmienie, że jest nie do podrobienia, mimo że pozornie wydaje się usnute na znajomych, sprawdzonych elementach? Praca konceptualno-artystyczna nad płytami EABS odbywa się najczęściej na linii Sebastian Jóźwiak i ja. Sebastian nie jest muzykiem – jest filozofem, konceptualistą, a także managerem i wydawcą EABS. Często dyskutujemy. Nasze rozmowy o muzyce zazwyczaj przeplatają się zgrabnie z tematami problemów społecznych, polityki i historii. Kiedy wszystko nabiera sensu, zaczynamy pracę nad muzyką.

W przypadku „Slavic Spirits” próbowaliśmy znaleźć drogowskazy będące inspiracją do brzmienia i aury albumu. Tym wyznacznikiem była głównie eksperymentalna twórczość Czesława Niemena z okresu lat 70. Uważam, że nikt do tej pory w jazzie i muzyce rozrywkowej tak dobrze nie oddał ducha słowiańskiej melancholii jak Czesław. Potrafił zamienić zwykłą piosenkę w psychodeliczno-mistyczną podróż po polskich pejzażach. Tak naładowany zabrałem się za komponowanie muzyki do „Slavic Spirits”.

Podczas pracy twórczej próbowałem znaleźć się blisko bóstw, miejsc i obrzędów słowiańskich, po czym melodie wypływały ze mnie naturalnie. Wszystkie moje kompozycje na „Slavic Spirits” były najpierw przeze mnie wyśpiewane, następnie spisane i ostatecznie zagrane. Pozostali kompozytorzy Paweł Stachowiak i Vojto Monteur poszli podobną drogą. Każdy z nas tworzy bardzo intuicyjnie. Ta droga intuicji okazała się kluczowa. Nie wiemy jak brzmiała muzyka przodków słowiańskich, dlatego trzeba było wydobyć ją z naszego DNA i przemówić współczesnym językiem.

Sześciu muzyków w zespole to sześć wizji muzyki – panuje demokracja czy bardziej sprawdza się system z liderem, który ma decydujące zdanie przy podejmowaniu decyzji? Czy to zmieniało się w EABS z czasem? EABS ma już 9 lat. Zaczęło się od jamów we wrocławskich Puzzlach, gdzie przygotowywałem zarysy loopów hiphopowych i dalej była wolność interpretacji wszystkich muzyków pojawiających się na scenie. Potem występowaliśmy jako band dla raperów i wokalistów około hiphopowych, aby ostatecznie przerodzić się w niezależny zespół jazzowy.

Różnie bywa. Po tym, co powiedziałem wcześniej, można by wnioskować, że to ja jestem liderem. Jednak każdy z nas to silny charakter i każdy potrzebuje ujścia. Wspólna praca na próbach polega raczej na burzy mózgów niż na odgrywaniu z góry ustalonych założeń lidera. Odgórne założenia są tylko pretekstem do kolektywnej twórczości.

O czym chciałbyś porozmawiać z Krzysztofem Komedą, jakie pytanie mu zadać, jeśli udałoby ci się go spotkać teraz i wiedziałbyś, że wysłuchał on płyt EABS? Może niekoniecznie porozmawiać o czymś konkretnym. Chciałbym po prostu z nim pobyć, natchnąć się aurą tego spotkania. Podziękowałbym za piękne dźwięki, które nam zostawił. A jakie pytanie bym mu zadał? „I jak panie Krzysztofie? Może być?”

Skąd pomysł, by do płyty dołączyć esej waszego menadżera Sebastiana Jóźwiaka? Czy uważasz, że dla muzyki, którą tworzycie, ważny jest ideowy kontekst? Każdy ma prawo wybrać czy ten kontekst jest mu potrzebny czy nie. Nasi odbiorcy mają możliwość nabycia płyty w dwóch wersjach: z książką i bez. Myślę, że mogłaby być jeszcze trzecia opcja: sama książka bez płyty. Osobiście wybieram kompletne dzieło, ponieważ można się na nim zawiesić o wiele dłużej, następuje integracja sztuk. Sebastian pisze o rzeczach bardzo dla nas ważnych i myślę, że nikt nigdy nie spojrzał na naszą historię w tak oryginalny sposób.

Jak dostosowujecie swoje granie do typu wydarzenia, w którym uczestniczycie? Wyszliście obronną ręką z koncertu na Openerze, można przeczytać też entuzjastyczne recenzje z waszych występów na festiwalach jazzowych. Każdy z nas ma zmysł improwizatorski. To styl życia. Dostosowanie następuje tu i teraz. Tak to też wygląda na koncertach. Rzadko planujemy specjalnie, co zagramy i jak zagramy. To po prostu płynie, dlatego trudno przewidzieć, jaka akurat będzie atmosfera między nami i w publiczności. Wchodzimy i momentalnie zaczyna się święto muzyki.

Co twoim zdaniem stanowi siłę polskiego jazzu, że był on i teraz wraca jako doskonały produkt eksportowy? Myślę, że odpowiedź można znaleźć w tym co było: Niemen, Trzaskowski, Komeda, Kosz, Urbaniak, Namysłowski, Jonkisz, Skaldowie, Anawa itd. Oni wszyscy przefiltrowali tę amerykańską muzykę przez polską wrażliwość i historię. Im mniej próbujemy być amerykańscy, tym bardziej jesteśmy egzotyczni i atrakcyjni dla świata.

Jakie masz plany na 2020 rok? Najbliższe plany to praca nad autorską muzyką EABS i nagranie kolejnej płyty. To będzie muzyka apokaliptyczna. Póki co gramy dużo koncertów w Polsce i na świecie. W międzyczasie wyjdzie płyta zespołu Błoto, na której różne erozje gleby są aluzją do współczesnego świata. Wyjdzie też płyta będąca zwieńczeniem mojej kolaboracji z pakistańskim zespołem Jaubi i brytyjskim saksofonistą Tenderloniousem. Pracujemy z perkusistą Marcinem Rakiem nad nowym duetem: Zima Stulecia. To tylko część tegorocznych przedsięwzięć.

tekst: Adrian Chorębała | na zdjęciu: EABS, fot. Ola Bodnaruś
ultramaryna, styczeń 2020



Koncert EABS odbędzie się 11.01 (sobota) w tyskiej Mediatece. Więcej o wydarzeniu dowiecie się tutaj.











KOMENTARZE:

nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi....


SKOMENTUJ:
imię/nick:
e-mail (opcjonalnie):
wypowiedz się:
wpisz poniżej dzień tygodnia zaczynający się na literę s:
teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone