Ta strona używa plików cookies.
Polityka Prywatności    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
czwartek 2.05.24

START
LOKALE
FORUM
BLOGI
zgłoś imprezę   
  ultramaryna.pl  web 
HIP-HOP PO ŚLĄSKU 2015: Pieprz ziemi czarnej

Katowicki raper Miuosh wyprzedał dwa koncerty w kilkadziesiąt minut. Nie jest to może jeszcze temat na drugą część „Jesteś Bogiem”, ale wystarczy, by przyjrzeć się hiphopowej scenie Górnego Śląska i Zagłębia. Czy aby po raz kolejny nie przyjdzie się uczyć z ruchu „Ust Miasta Kast”?

Oczywiście jest we wstępie artykułu pewna manipulacja. Bo choć sukces jest niekwestionowany, to jednak ma wielu ojców – w końcu raper gra z Jimkiem, synem Krzesimira Dębskiego i z radiową orkiestrą symfoniczną. O tym, że same Miuoshowe rapy raczej by nie wystarczyły w rozmowie przekonuje mnie Przemek „Elien” Ciok, raper-weteran z grupy PHFNG, a także jeden z najaktywniejszych śląskich dziennikarzy hiphopowych, który na potrzeby portalu Brudne Południe wywiaduje tutejszych mistrzów ceremonii i odwiedza ich koncerty.

„Miuosh konsekwentnie buduje pewien określony wizerunek i nie pozwala o sobie zapomnieć. A to zaprosił nieodżałowanego Jana „Kyksa” Skrzeka do numeru, w którym podkreślił lokalny patriotyzm i nie wydawał się w tym na pokaz; a to wdał się w internetową pyskówkę z krakowską młodzieżą z Patokalipsy; a to wykorzystał wokal Katarzyny Groniec, nota bene zabrzanki; a to w końcu dograł się do najnowszego wydawnictwa holenderskiego Dope D.O.D. To raz” – mówi Ciok i ciągnie dalej: „Dwa – budynek NOSPR został oddany do użytku w zeszłym roku, przyciąga ludzi. Zadziałał zapewne efekt nowości – hip-hop i orkiestra symfoniczna to jednak nie krupnioki od Poliwczoka. Swoje robi również medialne zamieszanie, bo nie było w regionie medium, które nie podchwyciłoby tej informacji”.




WERSJA DLA OPTYMISTÓW
Wszystko to cenne informacje i zasadne wnioski, choć można spróbować widzieć to jeszcze inaczej. Otóż południowa scena, po doskonale przyjętym, poświęconym Magikowi i Paktofonice filmie Leszka Dawida, wykorzystuje szansę powrotu do dawnej pozycji – czasów kultowych, przekrojowych płyt (rzeczone „Usta Miasta Kast”, ale też producenckie płyty Igora), śmiałych eksperymentów Rahima, Fokusa palącego wszystko smoczym ogniem abstrakcyjnych wersów, szczebioczącego z płynnością niedostępną dla innych Abradaba czy wreszcie posługującego się gwarą z nieprawdopodobną lekkością Hasta. Bzdura? Ależ w liczbach wygląda to całkiem nieźle!

Zgarniający rok w rok (od 2011 począwszy) złoto bądź platynę Miuosh w 2014 po raz pierwszy wspiął się na sam szczyt oficjalnego zestawienia sprzedażowego OLiS. Promujące płytę „Reversal” (2. miejsce OLiS) Pokahontaz aż dwoma teledyskami przekroczyło dwa miliony wyświetleń. Wydawany w śląskim, prowadzonym przez Raha, MaxFloRec, K2 z Dąbrowy Górniczej triumfował na polu wideoklipów swoim nagranym z Buką „1 momentem”. Ponad 22 miliony odbiorców to najlepszy hiphopowy wynik w zeszłym roku.

Scena żyje, nawet jeśli jeszcze niedawno dla osób z zewnątrz wydawała się zawierać w dwóch memach: wyrzucającym słowa w zawrotnym tempie, rybnickim Grubsonie na szczycie góry i wciągającym tabakę, umorusanym wąsaczu Sztigarze Bonko, komicznym alter ego DJ’a Eproma, czołowego polskiego producenta i turntablisty z Jastrzębia.

Daniel Wardziński, który wraz z Mateuszem Natalim odpowiadał za najważniejszą w Polsce, organizowaną pod patronatem opiniotwórczego portalu Popkiller akcję wyszukiwania talentów „Młode Wilki” zauważa, że reprezentantów południa tam nie zabrakło. „W naszej akcji udział brał m.in. Biak, który ze swoją wyjątkową barwą głosu i zamiłowaniem do klasyki pięknie nawiązuje do tradycji regionu” – mówi Wardziński, rekomendując jednocześnie jako „znaczącą inicjatywę” inne przedsięwzięcie, a mianowicie Brudne Południe Cypher.

W jego ramach, od września 2013 udało się pokazać 27 lokalnych emcees w zaskakujących nieraz konfiguracjach. I tak największym komplementem, jaki mógł sprawić śląskiej scenie Wardziński, jest mimo wszystko lista gości na jego rapowym, sygnowanym jako Med MC, albumie. Znalazł się na niej gliwiczanin Majkel z Koligacji Gie-Ka, specjalista od tematów trudnych, i Bu, pochodzący z Tychów, chwalony przez zapraszającego za „wyjątkowy warsztat i teksty, które pokazują, że ta śląska prostota i dobitność może być inteligentniejsza niż piękne okrągłe zdania”.

Tych dwóch panów to akurat stara gwardia, choć na scenie aktywna. Ta pomieści zresztą wielu, toteż odbiorca w każdym wieku i ze zróżnicowanymi rapowymi upodobaniami mógł w ciągu ostatnich miesięcy znaleźć na południu coś dla siebie wychodząc poza Pokahontaz, K2, Sztigara czy Miuosha.

W dobrym stylu, 12 lat po debiucie wrócił HST, agresywnym flow i naszpikowaną aluzjami frazą porywał na swoim mixtape’ie Kamel (Dąbrowa Górnicza), Aes dostarczył najlepszą pozycję w swoim dorobku „Disco Volante” (dedykowane miastu „Z Kato” zasługiwałoby na mocną rotację w lokalnych rozgłośniach), stylem, tekstem i produkcją cieszył ucho gliwicko-zabrzański duet Cezef/Szaman, oczekiwania młodszego słuchacza rozpalił zaś emocjonalny, wartko płynący reprezentant Bytomia – Kartky. To tak na gorąco, pominiętych jest tu zapewne wielu.



Okazuje się, że zaskakująco dobrze wygląda zaplecze koncertowe. „Mogę nawet zaryzykować, że Katowice to jest jedna ze stolic bib naszego kraju. Mega Club wiadomo – najstarsze festiwale z kozacką obsadą mieszającą uznanych z gorącymi żółtodziobami, do tego ogień pod sceną, który potwierdzą nawet nieznane supporty. Magia miejsca i marki. Duuużo dobrej roboty robi agencja Big Idea, która sprowadza może już nieco zakurzone gwiazdy zza oceanu, za to daje poczuć prawdziwy hiphopowy wajb, w jakim wielu z nas się zakochało. Bez małolatów i rewii mody. A to koncert w opcji domówki z Keithem Murrayem, gdzie bawił się z ludźmi i tańczył na barze, a to kozacki koncert Jeru, gdzie taki Grubson wbija jako fan i za free odpierdala super show cały czas składając hołd gwieździe wieczoru. Generalnie na tych bibach można spotkać całą starą szkołę, od Tewu, przez Bu, aż po młodszych entuzjastów hip-hopu” – komplementuje Kamel, widzący to wszystko „od środka”.


WERSJA DLA PESYMISTÓW
Uwaga, skoro mieliśmy trochę propagandy sukcesu, to teraz będzie o zbrodni! Rzecz działa się 5 kilometrów od Chropocowa, a właściwie Chropaczowa, dzielnicy Świętochłowic. W klubie grał lokalny artysta, dumnie noszący czapkę, ciemne okulary i koszulkę „Śląski rap”. Fristajlował sobie do jakiegoś opartego na partii pianina bitu, kiedy występ przerwało mu dwóch zamaskowanych jegomościów, w tym jeden z kilofem na ramieniu. Panowie weszli na scenę, ogłuszyli występującego, zwlekając go do bagażnika samochodu i wiążąc. Został wyciągnięty gdzieś na hałdach i zakopany żywcem. „Dupno Silesio, ale co drugi, kurwa, naszej godki nie zno” – stwierdził jeden z oprawców. „Jakby zmiażdżyć teatrzyk tych koślawych lalek…” – zastanawiał się drugi.

To oczywiście fikcja, żadna tam policyjna rekonstrukcja zdarzeń, a streszczenie klipu Wu i HK Rufijoka, nakręconego w zeszłym roku do utworu „Co ci byda godoł” i promującego mocny, bliski ulicom album „Projekt Maras”. Numer jest bardzo przyzwoicie zarapowany i wyprodukowany, obrazek ciekawy, dla goroli to świętochłowicko-rydułtowickie połączenie to już w ogóle pełen folklor. Grunt, że można też z niego wyczytać o relacjach panujących na scenie. I zastanowić się czy to jeszcze manifestacja lokalnego kolorytu, czy już może chęć narzucenia innym jedynie słusznej (we własnym mniemaniu) wizji śląskiego rapu. Bo tu wcale nie chodzi o dwie jednostki, Rufijok i Wu są zrzeszeni w ramach inicjatywy Corny Rap, będącej już kilkunastoosobowym frontem stworzonym z członków różnych formacji.



„Dużo raperów krzyczy ‘ślonski rap’, rymują gwarą, ale nie wiedzą, że to się podoba tylko na Śląsku, a w Polsce uważane jest za coś osobliwego. Ale tak to jest jak się mieszka w kolonii familoków pod kopalnią, ma się świadomość, że to pępek świata, i w dupie się było i gówno widziało. A ja sam nie wiem czy chciałbym słuchać rapu po kaszubsku, chyba tylko z ciekawości” – mówi jeden z moich rozmówców, działający na scenie od lat, śląski raper. Nietrudno zauważyć, że nie wszyscy w Cornym Rapie zdołali opanować już trudną sztukę trzymania się bitu.

Działanie jednoczące okazuje się jednak ważniejsze od umiejętności, co słychać i po krzyżujących style cypherach Brudnego Południa, i po CR, i po skupiającym weteranów Papu Band. „Generalnie Śląsk jest bardzo podzielony i tutaj ludzie nie chcą się jakoś razem trzymać. Nie wiem czy to przez kluby piłkarskie, czy przez miasta. To ma swoje jakieś odbicie w rapie. Konflikt Śląsk kontra Zagłębie istniał zawsze i to jest nie do przeskoczenia, ale sama integracja raperów ze Śląska to jest już duży problem” – wyjaśnia mój rozmówca.

Podziały są, a do kwestii klubów i miast dochodzi jeszcze konflikt pokoleń. Młodzi są coraz bezczelniejsi, nie chcą ani zająć swojego miejsca w hierarchii, ani rozczulać się nad dokonaniami pionierów (choćby z obawy, że gdyby byli kontynuatorami ich dzieła, to nikt by ich nie słuchał). Coraz częściej nie znają kanonicznych nagrań, za to słyszą plotki o tym jak dawni idole nie są w stanie skończyć płyty, bo trafiają do studia pijani. Co więcej, widzą ich na scenie nietrzeźwych na tyle, że nie są w stanie dokończyć koncertu, obserwują odgrywanie starych materiałów po latach, byle tylko spieniężyć resztki dawnej sławy.

„Ja ci powiem coś, co usłyszałem kiedyś, w sumie już od kilku osób, i co mnie cieszy. Że: o, ty z południa?! W ogóle nie słychać” – mówi mi młody, śląski raper, który płytę wydał w wydawnictwie z zupełnie innych stron. Uważa, że jedyna profesjonalna wytwórnia w regionie – Fandango uchodzi bowiem za byt półprofesjonalny, aktywny wówczas, kiedy Miuosh ma trochę wolnego czasu – a więc MaxFloRec zbyt mocno skupia się na wynajdywaniu kolejnych, nowszych odpowiedników Rahima – czy to w wypadku K2 i Kleszcza, czy reprezentującego odległą, północną scenę Buki. „Scheda po Rahu czy Fokusie w 2015 roku to dla mnie nieporozumienie” – kwituje.

I choć ten sąd pada z wielu ust, sprawdza się tylko do pewnego stopnia. MaxFloRec, które swoją drogą wcale nie aspiruje do miana animatora lokalnej hiphopowej społeczności („raczej nie dobudowujemy sobie zbędnych teorii. Mamy świadomość, że Śląsk ma ogromny potencjał artystyczny, ale nie zawsze idący w parze z możliwościami wydawniczo-promocyjnymi. Naprzeciw temu wychodzimy, jednak nie pchamy ludziom na siłę do głów naszego pochodzenia” – mówi Rahim), współpracuje również z gliwiczaninem pełną gębą Skorupem – samozwańczym kowbojem, watażką, filozofem i wajdelotą. Raper ten nie stroni od stereotypowo przypisywanej hanysom rubaszności czy wygłaszania wyrazistych poglądów, choćby na kwestię śląskiej autonomii. Jego „Piękna pogoda” jest jedną z najlepszych południowych płyt rapowych ostatnich lat. Autor przyznaje jednak bez ogródek, że o ile u siebie na imprezie promocyjnej albumu zagrał dla 150 osób, to gdy jedzie w Polskę nie bywa już tak różowo.

„No umiarkowane zamieszanie ta płyta wywołała, koncerty są, ale jak jadę gdzieś dalej i mam być główną gwiazdą imprezy, to można liczyć na kilkanaście do kilkudziesięciu osób. Myślę, że postaci takie jak Rufijok, Wu czy nawet Bu mają trudne zadanie, żeby dotrzeć do odbiorców w całej Polsce. Może to kwestia wylansowania jakiejś mody na śląski styl i może się to z dnia na dzień zmieni?” – zastanawia się twórca.

Tymin z Sosnowca, bardzo obiecujący przykład południowej rapowej młodzieży, właśnie wydający niezależnie płytę z Peusem, nie widzi jednak w scenie potencjału, na bazie którego taka moda mogłaby wyrosnąć. „Biorąc pod uwagę stosunek dobrych raperów do wielkości całego GOP jest biednie. Od paru lat dość intensywnie staram się śledzić podziemne poczynania w naszym regionie i warte uwagi jak na razie są tylko nieliczne jednostki. Kartky, Kid, PetPetter, Patro, Prezes... Pewnie o kimś zapomniałem, ale powinienem tych ksyw od ręki wypisać co najmniej kilkanaście. Nie jestem w stanie. Nawet porzucając klasyfikowanie wiekowe – starszyzna też teraz o sile krajowego rapu nie stanowi. Jednym z uroków południowego rapu zawsze była oryginalność, ale ona teraz nie ma największej wagi. Skorup to jeden z największych stylowców w całym kraju, a spektakularnej kariery nie robi. Szkoda” – uzasadnia swój sąd.

Co ważne, sam Skorup jednak nie narzeka i nie załamuje rąk. „Opłaca się być oryginalnym, to znaczy pisać własnym językiem, bo beaty na ‘Pięknej pogodzie’ nie były jakoś szczególnie odkrywcze. Teraz nagrywam projekt, który muzycznie może okazać się dużo ciekawszy” – zapewnia.




WERSJA DLA REALISTÓW
Na koniec o śląski (i zagłębiowski) powrót do potęgi pytam jeszcze Rahima. „Masz pewnie na myśli lata, w których w Polsce było kilka kapel na krzyż, z czego parę najistotniejszych ze Śląska. Te czasy dawno minęły. Choć wciąż mamy płodnych i unikatowych twórców z ogromnym potencjałem, to inne regiony kraju bardzo się rozwinęły i także zebrały lokalną publiczność. Cieszy mnie jednak, że co któryś z mocnych albumów na rynku pochodzi właśnie od nas” – trzeźwo odpowiada pionier, pamiętany jeszcze 3-X Klanu.

I taki wyważony głos wydaje się tu najbardziej stosowny i najbliższy prawdy, bowiem rapowe południe najpewniej nie jest tak silne, jak sugerowałaby pierwsza część artykułu, ani tak skłócone i wypłukane z talentów jak dowodzi ta druga. Mamy ciekawy moment, bo Śląsk wytoczył jedno ze swoich najcięższych rapowych dział i w marcu wystrzeliwuje „Holizm”, płyta nagradzanego już wcześniej i złotem, i platyną Grubsona.

„Krążek jest naprawdę bardzo zróżnicowany – od hałaśliwego i skocznego ‘Sanepidu’, przez nowoczesną, nieco ambientową ‘Jedną z planet’, po chillowe ‘Ciepłe brzmienie Kalifornii’. Większość tekstów to opowieści, utwory mające fabułę. Hip-hop miesza się z soulem, funkiem, jazzem i elektroniką” – zachęca Kajetan Balcer z MaxFloRec.

Na horyzoncie widać drugi album Heavy Mental (zespół Biaka), wspominany krążek Tymina z Peusem, „Sextape” Leniwych Głów (Majkel i Magda „MadlyNNN” Soczewa), zaś Kamel i Wu przygotowują się do oficjalnych debiutów. Można południową scenę lubić, można nie lubić, nie można jej lekceważyć.



tekst: Marcin Flint | ilustracje: Aleksander Joachimiak
ultramaryna, marzec 2015




Marcin Flint – dziennikarz, sporadycznie redaktor. Współpracował m.in. ze „Ślizgiem”, „Życiem Warszawy”, „Rzeczpospolitą”, „Przekrojem”, „Machiną”, obecnie z T-Mobile Music, Interią, Iratemusic.pl i Kwartalnikiem Muzycznym M/I. O hip-hopie pisze od końca lat 90. Współautor „Antologii polskiego rapu”, którą w lutym wydało Narodowe Centrum Kultury (bezpłatny e-book do pobrania >>> tutaj).







teksty
FESTIWAL ARS CAMERALIS. RETROSPEKCJA: Piękny trzydziestoletni
koncert Jane Birkin w ramach Festiwalu Ars Cameralis, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, 10.11.2011 Proszę sobie wyobrazić:... >>>

DARIA ZE ŚLĄSKA: Rozmowy przerywane
Pseudonim artystyczny zobowiązuje, bo Daria ze Śląska związana jest z nim od urodzenia. Mogła zostać zawodową siatka... >>>

NATALIA DINGES: W procesie przemieszczania
Aktorka i choreografka. Współpracowała z większością teatrów na południu Polski (Katowice, Bielsko-Biała, Tychy, S... >>>

VITO BAMBINO: Vito na urodziny Kato
10 września po raz kolejny Katowice w unikatowej formie będą świętować swoje urodziny. Jak na Miasto Muzyki UNESCO p... >>>

OLA SYNOWIEC I ARKADIUSZ WINIATORSKI: Marsz w długim cieniu rzucanym przez mur
Mur graniczny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi Wszystkie osiągnięcia ludzkości są konsekwencją dwóch... >>>

MICHAŁ CHMIELEWSKI: O zagubieńcach i outsiderach
Michał Chmielewski trzy miesiące po skończeniu Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach zadebiutowa... >>>

ANNA I KIRYŁ REVKOVIE: Nawet wojna nie zatrzyma kreatywności
Z Anną i Kiryłem Revkovami – muzykami jazzowymi z Ukrainy – rozmawiamy o ich drodze do Katowic, sztuce... >>>
po imprezie
Ostatnio dodane | Ostatnio skomentowane
Upper Festival 2019
5.09.2019
Fest Festival 2019
26.08.2019
Off Festival 2019
9.08.2019
Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019
27.06.2019
Off Festival 2018
10.08.2018
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.


Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju
Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie.
Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone