|
|
zgłoś imprezę |
ARTUR ROJEK: Ujmujący neurotyzm
Stało się! Artur Rojek zadebiutował w końcu solowym albumem. I absolutnie udźwignął oczekiwania, a w paru miejscach zadziwił sceptyków. „Składam się z ciągłych powtórzeń” jest bowiem płytą odważną i dojrzałą. Pulsują emocje i przekonują wnikliwe teksty. Rojek jako tekściarz jak mało kto potrafi w paru słowach zawrzeć to, co inni próbują opisywać w okrągłych zdaniach. Album muzycznie lawiruje między delikatną elektroniką a wysublimowanym popem. Jest pazur i ujmujący neurotyzm, który trzyma wszystko w ryzach. Mamy mocnego kandydata do polskiej płyty roku 2014. Przed koncertem Rojka rozmawiamy z nim na temat jego płyty. Ultramaryna: Jakie emocje towarzyszyły ci przy nagrywaniu płyty? Artur Rojek: Różne. Miewałem chwile, kiedy czułem się bardzo zadowolony i takie, kiedy wszystko wydawało mi się bez sensu. Dużo wymagałem od siebie, zwłaszcza przy pisaniu tekstów. I zajmowało mi to strasznie dużo czasu. Dopiero teraz odpuściłem. Mam wrażenie, że zaczął się właśnie czas bycia zadowolonym. Myślę, że osiągnąłem cel. Nie bez przyczyny o to pytam, gdyż „Składam się z ciągłych powtórzeń” jest dla mnie albumem utkanym z emocji i to tych najbardziej osobistych. Czy to, że podpisujesz się tylko własnym nazwiskiem skłoniło cię do większej otwartości? Poczułeś, że możesz mówić tylko własnym głosem? Nie. Piszę tak, jak potrafię, a tematy, które podejmuję, są dla mnie ważne na co dzień. Próbowałem kilka razy wyjść poza siebie, jak np. w piosence „Krótkie momenty skupienia”, gdzie pierwszym pomysłem, jaki miałem, była historia ludzi odciętych od świata, będących w stanie głębokiej śpiączki lub zamknięcia (np. z powodu udaru). Jednak wcześniej czy później historia skręcała w moją stronę. Moja żona psycholog powiedziała o „Beksie”: ujmujący neurotyzm. Czujesz się trochę takim głosem ludzi, którzy nie boją się mówić o swoich lękach? Melodię do Beksy wymyślałem improwizując, stąd wokalne podejścia w górę, potem w dół, wrzaski, falsety itd. Te elementy ukierunkowały mnie mocno przy pisaniu tekstu. Poza tym to był pierwszy tekst z wszystkich nowych piosenek, jakie znalazły się na płycie po dwóch latach przerwy i pisanie go było dla mnie czasochłonne i trudne. Nie czuję się żadnym głosem ludzi. Tekst pisałem z perspektywy własnych przeżyć i emocji. Jak wyglądał proces pisania piosenek? Wyciągałeś stare rzeczy z szuflady czy na albumie znajdują się tylko nowe utwory? „Składam się ciągłych z powtórzeń” jest wydawnictwem spójnym narracyjnie i brzmieniowo… Większość zrobiliśmy z moim producentem Bartkiem Dziedzicem podczas pracy nad tą płytą. Są trzy piosenki, które ze sobą przyniosłem: „Lato 76” i „Kot i Pelikan” oraz „Pomysł 2”. Wszystkie przeszły duże zmiany aranżacyjne. Reszta piosenek powstała w ostatnich dwóch latach naszej współpracy. Cieszę się, że tak odbierasz ten materiał. Staraliśmy się w eklektyzmie płyty znaleźć spójność brzmieniową. Myślę, że się udało. Fajnym przykładem na to są następujące po sobie elektroniczny „Kokon” i gitarowy „To co będzie”. Dwie bardzo skrajne estetycznie kompozycje, a nie ma żadnego zgrzytu. Czy można powiedzieć, że „Składam się ciągłych z powtórzeń” mówi o przemijaniu i stoickim pogodzeniu się z upływającym czasem? („Kot i Pelikan”, „Pomysł 2”) Nie. Akurat te piosenki trochę taki temat podejmują, ale pozostałe są o czymś innym. Ten album nie jest tylko o przemijaniu. To płyta o przemijaniu, lęku, niepewności, pędzie, wściekłości, smutku, nadziei... Jaka muzyka miała wpływ na brzmienie twojej płyty? Dla mnie jest to mariaż analogowych brzmień z elektroniką, gdzieś pomiędzy solową twórczością Thoma Yorke’a, smutnymi walczykami Rufusa Wainwrighta a tradycją polskiej muzyki pop. To wypadkowa moich i Bartka fascynacji. Bartek jest fanem wypasionych produkcji. Często puszczał mi Underworld czy Depeche Mode albo produkcje Ricka Rubina. Ja odwracałem trochę sytuację i puszczałem mu Micachu, Doldrums czy Clipping, a z bardziej klasycznych: Flaming Lips i Sparklehorse. Szukaliśmy w tym wszystkim swojego własnego brzmienia. Piosenki często zmieniały się produkcyjnie. „Beksa” np. miała co najmniej cztery wersje. Jak twój solowy projekt będzie grywany na koncertach? Na pierwszej trasie zagram cały materiał w kolejności z płyty plus kilka nagrań sprzed lat. Mam regularny zespół z bębnami, gitarą, basem, fortepianem, puzonem i komputerem. Pracujemy nad tym, żeby było fajnie. tekst: Adrian Chorębała | zdjęcie: Jacek Poremba ultramaryna, kwiecień 2014 Koncert Artura Rojka 5.04 w Mega Clubie >>> czytaj więcej >>> Zdjęcia z koncertu KOMENTARZE: 2014-05-04 21:14 uuu ktoś tu ma problemy z metaforami :-) Haters gonna hate... Love 2014-04-12 22:08 Widzę, że nikomu nawet nie chce się komentować. Wnikliwe i dojrzałe teksty? Pan dziennikarz, podejrzewam, ledwo co skończył gimnazjum...albo ma kryzys wieku średniego. "przejde sam na drugą stronę, przejdziesz sam na drugą stronę", "wszystko coś tam skręca"...A!!!Help! Gdzie są recenzenci jacyś porządni? MtheHate SKOMENTUJ: |
|
|||||||||||||||||||||||||
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |