|
|
zgłoś imprezę |
EDYTA OSTOJAK: Blondynka z charakterem
Zadebiutowała rolą Ester w „Korzeńcu”. Potem była główna kreacja w „Alicji w Krainie Czarów”. Jako Welwecja z „Bobiczka” ucieka przed przeznaczeniem, a taniec, który wykonuje w finale „Zaćmienia” urzeka i bawi. Edyta Ostojak pojawiła się znienacka i przebojem zdobywa kolejne serca widzów sosnowieckiego Teatru Zagłębia. Ultramaryna: Czujesz uderzenia wody sodowej? Edyta Ostojak: Musiałabyś zapytać kogoś, kto mnie zna, ale nie wydaje mi się. Przeczytałam o sobie trochę miłych rzeczy, ale nie spadła na mnie żadna popularność, żaden splendor. To nie wygrana w programie rozrywkowym ;). Doświadczenia były bardzo miłe, szanuję to, co mnie spotkało, ale nie ma powodu, by zadzierać nosa. Raczej trzymam kciuki za przyszłość. Dlaczego aktorstwo? Marzyłaś, by być jak Elizabeth Taylor czy Judy Garland? Wiadomo, że większość dziewczynek chce być aktorkami czy piosenkarkami, ale pamiętam, że już pierwsze zetknięcie z teatrem było dla mnie magicznym i mistycznym przeżyciem. Aktorki na scenie wydawały mi się wtedy takie piękne, pomyślałam, że muszą mieć fascynujące życie. Potem dowiedziałam się, że trudno zostać aktorem, niełatwo też dostać się do szkoły teatralnej. Podchodziłam więc do tego trochę sceptycznie, miałam zawsze plan B, aczkolwiek w porównaniu do wymarzonego, kompletnie nieatrakcyjny. W liceum zapisałam się do grup teatralnych, chóru, szukałam tekstów, starałam się dobrze przygotować. Dystansu i wątpliwości się jednak nie pozbyłam. Tym większa była radość z późniejszego rozwoju wydarzeń. Pamiętasz swoje pierwsze przedstawienie? To był „Kopciuszek”. Tylko, że ten brudny, brzydki i nieszczęśliwy. Koleżanka dostała rolę pięknego Kopciuszka, po przemianie. Cierpiałam z tego powodu, ale pocieszałam się większą ilością tekstu! Potem grałam Gerdę w „Królowej Śniegu”. Mam nawet nagrania tych pierwszych „spektakli”. Oczywiście wszelkie występy na akademiach, festynach, konkursach również nie mogły się beze mnie odbyć. Te wczesne doświadczenia na pewno nie były bez wpływu na moją przyszłość. Masz swojego idola, aktorkę, którą podziwiasz i się inspirujesz? Jasne! To na pewno Meryl Streep, dla mnie aktorka totalna. Bardzo lubię Kate Winslet, a z polskich na przykład Danutę Stenkę. Przyjemność sprawia mi oglądanie angielskich i rosyjskich aktorów w teatrze, wielkie chapeau bas za ich kunszt. Podziwiam artystów, którzy pracują z Larsem Von Trierem, ale zarazem chyba obawiałabym się tak głębokiego wchodzenia w rolę. Mnie samej czasem trudno się wyciszyć. Człowiek daje z siebie ogromne ilości energii wewnętrznej, ale też fizycznej oraz koncentrację, których zwyczajne życie nie wymaga. Chyba lepiej jest umieć zachowywać dystans i prywatną przestrzeń. Jak zostałaś Ester Pławner? Stało się to zupełnie przypadkowo, jak większość fajnych rzeczy w życiu. Wiedziałam, że jest casting do „Alicji w Krainie Czarów” w Teatrze Zagłębia. Miałam rozmowę z panią dyrektor, mówiłam teksty i śpiewałam piosenki. Nagle w jej gabinecie pojawił się Remik Brzyk, który potrzebował jeszcze jednej młodej dziewczyny do „Korzeńca” i poprosił o przeczytanie sceny Ester. Byłam wtedy na trzecim roku szkoły teatralnej, nie wiedziałam czy da się pogodzić naukę z próbami. Ale się udało! Cały czas intensywnej pracy nad spektaklem upłynął w bardzo miłej atmosferze. Z tym pierwszym spektaklem w ogóle wiążą się niesamowite przygody, spotkania, festiwale i ludzie. Tak sobie mówię czasami, że nawet gdyby w moim życiu nie miało się już stać nic podobnego, to dla samej tej przygody było warto. Łukasz Drewniak powiedział o tobie „debiut dekady”. Tak, to bardzo miłe. Byłam zaskoczona tą recenzją, długo docierało to do mnie i chyba nadal niezupełnie się z tym utożsamiam! To oczywiście duże sukcesy jak na debiutantkę. Udało mi się przekazać coś ze swojej wrażliwości, co dotarło do ludzi, ale wiem ile jeszcze pracy przede mną, jak ogromny obszar tego, co nieodkryte i ile muszę się jeszcze nauczyć. Edyta Ostojak za 20 lat. Kompletnie nie wiem! Sama jestem ciekawa, co się wydarzy. Jeszcze półtora roku temu w życiu bym nie pomyślała, że wyjadę do Sosnowca i zacznę tak szybko pracować w teatrze. Nie przypuszczałam, że mnie to spotka i liczę na kolejne zaskoczenia. Ważne, żeby lubić to, co się robi i nie mieć poczucia niespełnienia. Swoją przyszłość zostawiam siłom wyższym, no i może trochę własnej intuicji. tekst: Katarzyna Głowacka | zdjęcie: Marek Zimakiewicz ultramaryna, wrzesień 2013 KOMENTARZE: nie ma jeszcze żadnych wypowiedzi.... SKOMENTUJ: |
|
|||||||||||||||||||||||||
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50. |
o nas | kontakt | reklama | magazyn | zgłoś błąd na stronie | © Ultramaryna 2001-2022, wszystkie prawa zastrzeżone |