 |

> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
 |
 |
|
 |

|
 |
 |

 | Sofa SurfersSofa Surfers |
Austriaccy muzycy do tej pory głównie korzystali z elektroniki. Każda płyta była inna – a to trip-hop, a to downtempo, później dub. Tym razem stworzyli pełnoprawny postrockowy skład, świetne piosenki okrasili elementami dubu i w pełni mogą zaskoczyć swoich fanów.
3,5 roku zajęło austriackiemu kolektywowi wypuszczenie następczyni „Encounters”, która jest całkowicie odmienna. Laptopowe produkcje zastąpili rzetelnym żywym instrumentarium, a zamiast współpracować z wieloma wokalistami postawili na jednego. Został nim śpiewak i tancerz Mani Obeya. I tak naprawdę trudno powiedzieć czy jest lepiej, czy gorzej. Z pewnością jest inaczej, a i bardzo wysoki poziom został utrzymany.
Na pewno nie jest to płyta klubowa, ale też nie tylko do słuchania w domowym zaciszu i po raz pierwszy w przypadku tej kapeli chce się bardzo zobaczyć ich występ na żywo. Całość oscyluje pomiędzy post rockiem, dubem i trip-hopem, a wokalista nie wyprze się nigdy swych korzeni tkwiących w r’n’b i soulu. I choć zmiany są naprawdę ogromne, to muzycy dalej pozostają sobą, co wręcz podkreśla tytuł albumu, czyli po prostu „Sofa Surfers”. Po raz pierwszy nagrali płytę, grając wspólnie i pracując nad nią razem. Wcześniej wymieniali się tylko nagranymi ścieżkami i tak lepili kolejne albumy. Zmiana metody pracy zaowocowała niesłyszalną dotąd u nich spójnością brzmienia i klimatu. Udało się im stworzyć bardzo ciepły, nastrojowy i trochę melancholijny, lecz pozytywny album. Rzecz nie dla każdego, ale bardzo wysokiej próby. (Bartek Hilszczański)
Klein Records 2005
nasza ocena: 7/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
 |
 |
|
 |

|
 |


|