|
> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
|
|
|
|
|
|
|
| Mandarin MovieMandarin Movie |
Współczesna muzyka fusion. Gęsta, zahaczająca o noise i eksperymentalną elektronikę. Rozedrgana faktura przynosi momenty wytrwanego free jazzu, rocka i funka w duchu Sun Ra i elektronicznego Davisa. Mocne uderzenie orkiestry stworzonej przez awangardowe gwiazdy pod przewodnictwem Roba Mazurka.
Brygada odpowiedzialna za projekt Mandarin Movie składa się z 10 muzyków. Są to Alan Licht (gitara) (projekty solowe, The Blue Humans, Run On), Matthew Lux (bas, elektronika) (Isotope 217), Steve Swell (puzon) (Phillip Johnston's Big Trouble, Tim Berne's Caos Totale, The Little Huey Creative Music Orchestra), Jason Ajemian (bas, elektronika) (Triage, Born Heller), Frank Rosaly (perkusja),John Herndon (Tortoise, 5ive Style, A Grape Dope), Rick Rizzo (Eleventh Dream Day), Jim Becker (Califone) i Mikael Jorgensen (Wilco). Dowództwo nad tą ferajną przejął sam Rob Mazurek (Isotope 217, Brokeback (projekt basisty Tortoise), Chicago Underground Duo Chicago Underground Trio, Chicago Underground Quartet, Sinister Luck Ensemble, Tigermilk). Zastanawiacie się pewnie po co jest ta wyliczanka nazwisk i zespołów? Odpowiedź jest prosta: Mandarin Movie to przecięcie się wielu interesujących dróg współczesnej sceny poszukującej w wielu jej hybrydach. Muzycy tworzący ten projekt to kreatywne osobowości muzyczne, cieszy więc fakt, że udało im się wspólnie stworzyć spójną płytę.
Album ten przygniata słuchacza od pierwszych dźwięków. Otwierająca płytę kompozycja „Orange” to solidna free jazzowa jazda z widocznym hard-corowym sznytem. Gęsta, wręcz kipiąca ognistymi dźwiękami atmosfera i rozdzierające, pełne wielowątkowych improwizacji –momentami łagodnieje (początek „The Green Giraffe”) by poddawać jeszcze mocniejszej terapii wstrząsowej. Mandarin Movie to projekt bezkompromisowy – opętańczy noise (Black Goat Part 1 & 2) przechodzi w szlachetne fusion („The Ghost Ship in Sinking”). Brak symetrii jest tutaj rodzajem fetyszu. Rockowo-freejazzowa jazda dla tych, którzy lubią odnajdywać swoistą połamaną harmonię w zgiełku. Muzyka ocierająca się o granice słuchalności. Muzyka, która pięknie boli. (Adrian Chorębała)
Gusstaff Records 2005
nasza ocena: 8/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
|
|
|
|
|
|
|