|
> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
|
|
|
|
|
|
|
| The Herbaliser Take London |
Ollie Teeba i Jake Wherry to świetnie znany producencki duet The Herbaliser, ich najnowszy album to kolejny krok do przodu na ich muzycznej drodze, tu trzeba dodać, że krok wręcz wyśmienity. Spokojnie mogą pokusić się o zgarnięcie Londynu, a kilka innych miast może się poddać bez walki.
Recenzowanie płyt z wytwórni Ninja Tune staje się żmudnym i nudnym zajęciem. Co zrobić kiedy pod szyldem tej wytwórni ukazują się jedynie bardzo dobre pozycje na bardzo wysokim poziomie? Najprościej to poszukać dziury w całym, tym sposobem zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić. Po pierwsze nowa produkcja Herbalisera jest zbyt eklektyczna, skaczą po gatunkach od klasycznego w ich wykonaniu hip-hopu, po przesiąknięte elektro brzmienia rodem z lat siedemdziesiątych, bardzo jazzowe wycieczki aż do wręcz epickich orkiestrowych momentów. Po drugie zamiast trzymać się swych samplerów i na nich rzetelnie układać swoje utwory odeszli w stronę współpracy z żywymi muzykami (a to już nudne, bo wszyscy tak robią) i co gorsza ich skład koncertowy z dwóch dj-ów rozrósł się w jakiś monstrualny kilkuosobowy big band. Po trzecie zamiast trzymać się spokojnych tapetowych klimatów to zaprosili jeszcze do tego wokalistów m.in. Jean Grae i Roots Manuva (ten ostatni to pojawia się gościnnie niemal na każdej płycie wyprodukowanej w Wielkiej Brytanii). Czepiać można by się jeszcze długo, a takie wady można potraktować jak zalety. Jedno jest pewne panowie Teeba i Wherry wydali świetny, przemyślany i genialnie wyprodukowany album. Nigdy nie należeli do moich ulubionych wykonawców ze stajni Ninja, teraz zyskują kilka oczek w rankingu. Nie każdy potrafi przebywać na scenie ponad dziesięć lat i nagrywać coraz lepsze albumy – wielkie brawa! Bartek Hilszczański
Ninja Tune 2005
nasza ocena: 9/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
|
|
|
|
|
|
|