|
> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
|
|
|
|
|
|
|
| Robotobibok Nawyki przyrody |
Robotobibok, zespół którego nie sposób nie cenić za ich trip-jazzowe podróże, na swojej trzeciej płycie postawił na brzmienie. Udało im się to wyjątkowo, niestety kosztem kompozycji, które nie zawierają w sobie już tak ciekawych tematów, jak wcześniej i kończą się w miejscach, gdzie mogłyby się rozwinąć. Szkoda.
Nie ukrywam, że jestem fanem muzyki Robotobiboka. Ich motoryczny „jungle trip-jazz” przekonał mnie zarówno na debiutanckim „Joggingu”, który rozsadzała wewnętrzna energia. Byłem też pod wrażeniem płyty „Instytut Las”, gdzie na bazie trip jazzu narastały elektroniczne eksperymenty i powstał nowoczesny melanż nu-jazzowej improwizacji i niepokojącej psychodelii.
Tym razem muzycy z Wrocławia przenieśli się w czasie do lat 60-tych i 70-tych, złotej ery analogowych manufaktur, i precyzyjnie zrekonstruowali brzmienie tamtego okresu.
Płyta „Nawyki Przyrody” jest majstersztykiem producenckim, który poza fetyszyzacją brzmienia nie daje słuchaczowi ani ciekawych melodii, ani tematów, godnych zapamiętania. Zaczyna się interesująco Warpowskim „Kamanji” by później przenieść słuchacza w świat muzyki improwizowanej, która straciła trip-jazzowego ducha, a jest jedynie (albo aż) hołdem złożonym analogowym brzmieniom lat 60 i 70.
Zamiast ujmującej psychodelii słuchacz otrzymuje nostalgię, a słynna energia zespołu objawia się zaledwie w kilku utworach (rewelacyjna „Zemsta” z złowrogo grzmiącą perkusją). Zamiast oryginalności dostajemy perfekcyjnie wyprodukowany produkt bardzo dobrego zespołu free/avant-jazzowego.(Adrian Chorębała)
Vytvornia OM/ Vytvornia Om/ Rockers Publishing 2004
nasza ocena: 6/10
KOMENTARZE:Brak komentarzy...
SKOMENTUJ
|
|
|
|
|
|
|
|