|
> szczęśliwa trzynastka
> ultra_kolekcje
> jedna na sto!
> ustrzel kolory miasta!
|
|
|
|
|
|
|
|
| Fatboy SlimPalookaville |
Norman Cook w towarzystwie znamienitych gości (m.in. Damon Albarn (Blur), Lateef z Latyrx i DJ Shadow's Quannum Collective, Bootsy Collins) nagrał zakręcone popowe piosenki. Zgrabnie skomponowane utwory rozczarują tych, którzy poszukiwali w jego twórczości więcej niż fajnych rytmów i ładnych melodii.
Jeśli artysta pokroju Fat Boy Slima wyda dobrą, ale nie rewolucyjną płytę, wtedy słuchacz, pomimo silnej dawki ekscytacji jest rozczarowany. Dlaczego? Apetyt został zbyt wyostrzony albumem “Halfway Between The Gutter And The Stars” (2000), który podniósł wysoko poprzeczkę dla ambitnej muzyki tanecznej. Tchnął garść mistycyzmu w housowo-psychodeliczne rejony, wmieszał w to funk, soul, hip-hop i przyprawił szlachetną elektroniką. Na najnowszym albumie punkt ciężkości został przeniesiony w okolice solidnego, przebojowego popu. Słyszymy już nie kompozycje, tylko piosenki.
„Palookaville” to określenie stanu ducha artysty podczas tańca-meduzy, który Fatboy Slim wykonuje kiedy jest niezwykle uradowany z tego jak gra swe sety djskie i jak reaguje na nie publiczność. Album pod tym tytułem jest więc podszyty euforyczną atmosferą zabawy. Piosenki z tej płyty są zbudowane jednak bardziej na strukturze refren-zwrotka niż jako rozwijająca się w stronę klubowych rytmów muzyka tylko do tańca. Co istotniejsze Norman Cook postawił tym razem na „ żywe” brzmienie instrumentów niż na proces samplowania. Do tych zmian najbardziej zainspirował mnie czas spędzony z zespołem Blur - mówi Cook, który w ubiegłym roku wyprodukował dwa utwory pochodzące z ich cenionego przez krytyków albumu “Think Tank”. Kiedyś byłem przyzwyczajony do samotnej pracy w studio, gdzie śliniłem się do rozgrzanego do białości komputera, starając się stworzyć muzę, która będzie miała w sobie nieco ludzkiej duszy. Przebywanie w towarzystwie kolesi z Blur przypomniało mi, że czasami wszystko, czego potrzebujesz to właśnie żywi ludzie. Wszystko dzieje się szybciej, no i jest dużo zabawniej, a ponieważ wymieniasz się pomysłami z innymi, masz szansę stworzyć coś dużo lepszego, niż gdybyś pracował sam. Taki sposób myślenia zaprowadził mnie właśnie do “Palookaville”..
Piosenki z Palookaville powinny więc zadowolić tych, którym są bardzo bliskie ostatnie dokonania Damona Alabarna. Unosi się nad nimi ekscentryczny, żywiołowy duch Gorillaz połączony z niefrasobliwością. Piosenki Fatboy Slima odznaczają się dbałością o pozytywny nastrój i staranne aranżacje. Nagrane na żywo instrumenty zostały poddane obróbce i właśnie w tej warstwie Fatboy Slim odciska swoje piętno. Potrafi zapętlić rytm punkowych gitar w ten sposób by piosenka była bardzo chwytliwa („Slash Dot Dash”), nagrywa w brudny sposób by mieć wrażenie odtworzenia setu djskiego w warunkach studyjnych („Wonderful Night”), Podbija basowe brzmienie perkusją co nadaje piosence plemienne brzmienie, a jednocześnie przypomina manchesterskie formacje gitarowe („Long Way from home”) albo wykorzystuje wielogłosowość i chórki w sposób przypominającym utwory w stylu surfującycym a la Beach Boys. („Put it Back Together”) lub zadziornie żartuje sobie z housowej maniery („Mi Bebe Masoquista”)
Nowa płyta Fatboy Slima sprawdzi się równie doskonale na parkietach, jak i w zaciszu domowym. Muzyk bawi się bowiem popkulturą jak puzzlami, wybiera sobie z niej różne elementy, zlepia i zapełnia przestrzenią miedzy żywą muzyką, a elektronicznymi możliwościami programów komputerowych. Czasami jednak ma się wrażenie, że nagranie dobrej płyty po dziele wyjątkowym zbyt obnaża pop-owość muzyki Normana Cooka. Dobra płyta, która pozostawia słuchacza z uczuciem niedosytu. (Adrian Chorębała)
Sony Music Polska 2004
nasza ocena: 6/10
KOMENTARZE:2007-11-18 10:35NICX TO CO ZA GUWNO K.SZ anonim
SKOMENTUJ
|
|
|
|
|
|
|
|