Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, w świecie, w którym stadiony służyły do wymiany dóbr, a nie do przeprowadzania gier zespołowych, istniały zapomniane już dziś niestety, kasety VHS. Rzecz, by tak rzec, kultowa. Właściwie wszystko było w nich nie takie, jak powinno. Nic nie było słychać, niewiele było widać, ale za to miały przedziwną moc integrowania miejscowej ludności. Kto miał magnetowid (zapomniane dziś urządzenie do odtwarzania nagranych wcześniej szumów), ten był królem – zazwyczaj królem blokowej społeczności, ale to i tak było coś. Król, jako że posiadał władzę, regularnie bywał na stadionach (lub w innych tajemnych miejscach, typu targowisko w Ligocie) i dokonywał rytualnej wymiany dóbr, kłócąc się zażarcie z miejscowymi posiadaczami kaset na wymianę (np. kasetę jakości gorszej trudno było wymienić na kasetę jakości lepszej, zawartość merytoryczna, czyli film, miał niewielkie znaczenie przetargowe, więc czasem Kubrick szedł taniej niż „Gremliny rozrabiają”. Zresztą gremliny zawsze lepiej szły). W końcu król przybywał z kasetą i nagranym na niej arcydziełem do domu, wykonywał szereg zleconych mu przez rodziców banalnych czynności (np. wyniesienie śmieci), a następnie wreszcie zaczynała się część integracyjna, w której uczestniczyła spora liczba poddanych z sąsiedztwa. A, że była to epoka „przedchipsowa”, bez szczególnego obciachu zjadano zawartość lodówki właścicieli domostwa. Co kraj, to obyczaj.
Patryk Tomiczek – dyrektor artystyczny Festiwalu Filmów Kultowych – marzy. Może niekoniecznie, żeby czasy VHS-ów w każdym domu wróciły, ale o powrocie do tamtej atmosfery na katowickim festiwalu (start: czwartek, 10 maja) już tak. Marzy, żeby widzowie przychodzili i uczestniczyli w czymś, co bardziej będzie przypominało domówkę niż tradycyjny seans. Żeby krzyczano: „Zatrzymajcie to! Zróbcie stopklatkę!”. Żeby festiwal miał nowe oblicze. Sprowadził więc na festiwal kilkadziesiąt filmów znanych, lubianych i oglądanych w latach 80. i 90. Filmów kiepskich i fatalnych, w najlepszym wypadku klasy B (pokazywanych np. w cyklu „Polskie Maliny”). Filmów, które u nieco starszych widzów wzbudzą rozczulające wspomnienia i nostalgię za dawnymi czasami, młodszych zaś – zadziwią.
Do 20 maja będzie nas więc zalewać fala cudownej beznadziei, wśród której brylować będą takie tytuły, jak: „Napromieniowana klasa”, „Mózg, który nie może umrzeć” czy „Glina samuraj”. Mówiąc jednak poważnie Festiwal Filmów Kultowych, niespodziewanie z przeglądu przypominającego obrazy kochane i lubiane (czytaj: kultowe), zaczął wyznaczać trendy. Dziś kultowe jest to, co można zobaczyć na Festiwalu Filmów Kultowych, o czym dobitnie świadczy cykl „Najgorsze filmy świata” (w tym roku odsłona szósta) i „The Best Of… FKK” – przegląd najlepiej przyjętych, najciekawszych i najdłużej oklaskiwanych filmów w historii festiwalu. W tej ostatniej sekcji szczególnie godny polecenia jest genialny, poważny, choć bardzo sarkastyczny film „Mechaniczna pomarańcza” Stanleya Kubricka, tym razem z pięknej, odrestaurowanej kopii.
Warto też – absolutnie bez dwóch zdań – zobaczyć w kinie przedziwaczne, naszpikowane filozofią do granic absurdu, ale genialne filmy Alejandro Jodorowsky’ego – jedynego w swoim rodzaju ekscentryka! Cieszy, że organizatorzy szukają miejsc i przestrzeni, w których mogliby eksperymentować. Stąd projekcje w Galerii Bibu i Teatrze Korez (debiutancka „Małżowina” Smarzowskiego – musicie tam być!), stąd pomysł na VHS-owe zabawy z „domówkowym” nastrojem. A wszystko pod szyldem „Legalnej kultury”, czyli kampanii społecznej promującej fajne przedsięwzięcia, wykorzystujące legalne źródła kultury.
tekst: Joanna Malicka | na zdjęciu: „Mechaniczna pomarańcza”, reż. S. Kubrick
Podziel się z resztą świata swoimi uwagami, zdjęciami, filmami po imprezach.
Ultramaryna realizuje projekt pn. „Internetowa platforma czasu wolnego” współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach RPO WSL na lata 2014-2020. Celem projektu jest zwiększenie innowacyjności, konkurencyjności i zatrudnienia w przedsiębiorstwie. Efektem projektu będzie transformacja działalności w stronę rozwiązań cyfrowych. Wartość projektu: 180 628,90 PLN, dofinansowanie z UE: 128 035,50.